To już pora na Wigilię to już czas
a tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas
a tu jeszcze ktosik ku nam może przyjść
bo przy stole wolne miejsce czeka dziś.
Ta radosna kolęda oparta na wierszu Wandy Chotomskiej brzmi w mojej głowie na długi czas przed świętami . Mamy ją też w repertuarze naszego zespołu i choć inne kolędy w programach koncertowych się zmieniają, to ta jest umieszczona na stałe.
Do pierwszej gwiazdki coraz bliżej. Choinka ubrana. Potrawy gotowe. W moim domu takie same od dziesiątek lat; esencjonalny , aczkolwiek postny czerwony barszcz z uszkami pełnymi pachnących grzybów, kapusta z suszonymi borowikami, do smażonej ryby ziemniaki, kompot z suszonych owoców, którego długo nie lubiłam, bo kiedyś śliwki nadawały mu zapach wędzonki. Kluski z makiem, krokiety z pieczarkami, grzyby w cieście naleśnikowym i kilka innych potraw dopełniających liczbę dwunastu.
Dokładnie chyba nie wiadomo dlaczego dwanaście. Ta liczba odnosi się do apostołów, albo dwunastu miesięcy w roku, ale podobno dawniej przestrzegano, żeby było nieparzyście.
Nie ma to chyba jednak większego znaczenia, bo najważniejsze, żeby była zgoda, miłość , przebaczenie i ciepło, które dać możemy drugiej osobie. Nie tylko w ten wieczór, ale z postanowieniem, że tak już pozostanie na zawsze. A dać możemy je wszyscy, bo zasoby są niewyczerpane, tylko czasami trudno nam z nich skorzystać.
Ile żalu i goryczy w każdym z nas,
ile gniewu w dniu codziennym – przyznaj sam.
Omijamy się nawzajem
naszym nowym obyczajem –
ile żalu i goryczy w każdym z nas. . .
Ile złości i zawiści w słowach brzmi,
ile minut niegodziwych liczą dni. . .
Obcy sobie i zgorzkniali,
niby wielcy a jak mali –
ile złości i zawiści w słowach brzmi. . .
Gdzie jest nasze Betlejem,
nasze polskie Betlejem?
Odpowiedź jest chyba tylko jedna. Nasze polskie Betlejem jest w sercu każdego z nas i w tym co tworzymy wokół siebie.
Życzę wszelkiego dobra wszystkim znajomym i nieznajomym odwiedzającym moją stronę.