Kolejna międzynarodowa antologia Stowarzyszenia Autorów Polskich już w druku. Tym razem GRANICA. Jak wszystkie poprzednie tomy, również i ten, pod redakcją Wanda Dusia Stańczak z udziałem Wydawnictwa Kazimierz Linda. Ilustracje Renata Cygan, wspaniała artystka grafik z Wielkiej Brytanii. Kolejny temat, który jest mi bliski, więc ogromnie miło, że mój tekst został przyjęty. Niecierpliwość ogromna, bo wszyscy, czyli stu uczestników – autorów czeka na efekt. Okładkę i kilka ilustracji już znamy.
Wartki opis, niebanalny i to chyba wywołuje ciekawość czytania dalej. Zwykłe sprawy, codzienność, ale podane w inny sposób niż ten do którego przywykliśmy. Młodzi twórcy wprowadzają nowe określenia, którym bliżej do mowy jaką się obecnie posługujemy.
Opowieść smutna, bo o umieraniu, z podkreśleniem związku człowieka z Naturą, a w tle opis tego, co dzieje się w pobliskiej ubojni. Obrazy krótkie, ale wystarczają, żeby zrozumieć tragedię i ból zwierząt.
Zaskakujące nieco zakończenie, choć potwierdzające powiedzenie “Kto chorował? Babcia. Kto umarł? Dziadek”. Taka prawda. Nie wiemy komu z brzegu.
Wszyscy borykamy się codziennie z kłopotami, których życie nam nie szczędzi, ale one powinny pozostać tłem, bo wszelkie uciążliwości są jak cień od którego oderwać się nie sposób. Skoro więc muszą z nami trwać, to trzeba polubić, starając się jednocześnie jak najbardziej je złagodzić. Dlatego należy pielęgnować w sposób szczególny to , co wydarza nam się pięknego, a zwykle szybko znika . Cieszyć się każdą miłą chwilą, każdą serdecznością , każdym dobrym człowiekiem, którego Bóg, los czy przypadek, jak kto woli, stawia na naszej drodze. Spotykajmy się, szukajmy powodów do śmiechu, których życie też daje nam dostatecznie dużo. Nic tak wspaniale nie rozładowuje napięcia, smutku, jak serdeczny, szczery śmiech. Popatrzmy więc trochę częściej na odbicie świata w krzywym zwierciadle, a problemy staną się mniejsze.
A starość? Starość jest wtedy gdy zamykamy się w domu, rozpamiętujemy jak nam źle i że wszystkie nieszczęścia spadają tylko na nas. Starość jest wtedy, gdy nie mamy żadnych pragnień, dążeń, nikomu nie pomagamy, a naszym kumplem staje się pilot od telewizora. I nie ma to żadnego związku z wiekiem. Rzeczywiście, im kondycja gorsza, tym bardziej wycofujemy się , stajemy się mniej aktywni, ale i wtedy można znaleźć coś z czym damy sobie radę.
W zaprzyjaźnionym klubie jest taka pani Marysia, która ma 80 lat, wygląda na 50, a tańczy jak dwudziestka. Życzę wielu osobom, nawet młodym, takiej energii i otwartości na drugiego człowieka. Można też czerpać radość z tworzenia i choć dzisiaj większość oczekuje oryginalności, to nie musi blokować tych, którzy tworzą jak im w duszy gra. Bywa, że w myśl tych oczekiwań i ja odrzucam tworzone obecnie swoje wiersze, bo analizując, to wszystko już zostało napisane, wszystko wydaje się banalne, utarte, powtarzane wszelkiego rodzaju związki frazeologiczne i wałkowane na różne sposoby te same tematy, opisy przyrody, miłość etc. Oryginalność to ewenement, ale nie szkodzi, bo każdemu podoba się co innego. Jednemu disco polo, innemu muzyka klasyczna. I tak ma być. Nie odbierajmy nikomu radości negowaniem wszystkiego i sobie też nie żałujmy radości. Można przecież łączyć rzeczywistość z marzeniami i fantazją. Dla mnie zabawą jest teraz zmiana komputerowa zdjęć czarno-bialych jak widać to na starej fotografii.
fot. archiwum rodzinne Anna Kulesz
SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie
Strona wykorzystuje pliki cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Więcej informacji