Oczywiście całować się można nie tylko w niedzielę, ale i cały tydzień, jednak do Całowania na torfowiska wybraliśmy się właśnie dzisiaj bo wolny dzień i sprzyjała pogoda. Nie zaryzykowaliśmy jednak jeszcze wycieczki na rowerach po zimowym przestoju, wobec czego wsiedliśmy do samochodu i na miejsce dotarliśmy szybko.
Droga okazała się fatalna, a ja oczywiście jak zwykle w nieodpowiednich butach. Miejscami było nie tylko mokro, ale i grząsko, więc zmuszona byłam przenosić te swoje kilogramy z lekkością sarny :-), żeby nie utknąć w torfowisku.
Wieś Całowanie słynie z dobrych ziemniaków. Pod koniec XIX wieku Karol i Teodor Drewitzowie wyhodowali pierwsze w zaborze rosyjskim rodzime odmiany ziemniaków o nazwie Syrena i Warszawa. W 1912 roku na wystawie w Petersburgu – Wszechrosyjskiej Wystawie Nasion i Maszyn do Czyszczenia Ziarna – otrzymały one Wielki Złoty Medal. Stąd też pochodzi znany wszystkim gatunek ziemniaka Alma.
Ale my pojechaliśmy tam nie po kartofle, ale na torfowiska, posłuchać głosów przyrody, śpiewu ptaków, kumkania żab. Tej orkiestrze nie jest w stanie nic dorównać. Zasłuchałam się stojąc na wieży widokowej.
Po drodze mijaliśmy ślady pracy bobrów, które są utrapieniem leśników.
Wycieczka tak zaostrzyła nasze apetyty, że musieliśmy wpaść po drodze na przekąskę do Turków.
Bardzo smaczne jedzenie, bardzo czysto i sympatycznie, więc nie dziwiło mnie, że przez cały czas mieli ręce pełne roboty i co najważniejsze uśmiech dla każdego klienta.