No właśnie , tak dużo się dzieje ciekawie i atrakcyjnie w sferze kultury, że szał przedświąteczny jaki ogarnia większość, mnie nie dotyczy. Jestem odporna na reklamy, zapychanie kątów niepotrzebnymi rzeczami, które kupuje się zwykle dlatego, że jest okazja cenowa, najczęściej jednak pozorna. Zapasów na święta też nie robię, bo to tylko dwa dni, a nie miesiąc. Przyznam jednak, że długo się tego uczyłam, bo jednak okres PRL, czyli jeszcze ciągle większa część mojego życia, pozostawiła inne nawyki. Wystawanie godzinami w kolejkach po kawałek szynki (bo ilość była narzucona przez sklep), “zdobywanie” wszystkiego nauczyło, że trzeba kupować co w danej chwili w rękę wpadnie i tyle ile da się udźwignąć.Bywało, że sprzedawano prosto z samochodu dostawczego, bo nie opłacało się przenosić towaru do sklepu.
Ale wracając do tematu świąt, to jakim daniem można jeszcze kogoś zaskoczyć? Nie licząc bezdomnych, to każdego w naszym kraju stać na to, żeby zjadł w święta to co lubi, bo jest wszystko. Można kupić, zrobić samemu, albo wybrać się na zorganizowany wypoczynek świąteczny gdzie zrobią wszystko za nas. I taką formę wybiera, zaskakująca dla mnie, ilość Polaków. Czyli, jest całkiem dobrze.
Pozdrawiam jeszcze przedświątecznie i dzięki za wpis 🙂
Pogodnych Świąt zatem życzymy Tobie i Twoim, Bart z Rodziną.
Wzajemnie najwspanialszych Świąt Bożego Narodzenia od nas.
Pogodnych Świąt zatem życzymy Tobie i Twoim. Niech zgodnie z Tradycją Dobro urodzi się na nowo jak co roku.
Niech się tak stanie w Twojej i mojej rodzinie, niech spokój i normalność nigdy nas nie opuści.
Oj, dzieje się u Was.
Znaczy, że macie dużo roboty.
Czy szykuje się coś na Święta?
No właśnie , tak dużo się dzieje ciekawie i atrakcyjnie w sferze kultury, że szał przedświąteczny jaki ogarnia większość, mnie nie dotyczy. Jestem odporna na reklamy, zapychanie kątów niepotrzebnymi rzeczami, które kupuje się zwykle dlatego, że jest okazja cenowa, najczęściej jednak pozorna. Zapasów na święta też nie robię, bo to tylko dwa dni, a nie miesiąc. Przyznam jednak, że długo się tego uczyłam, bo jednak okres PRL, czyli jeszcze ciągle większa część mojego życia, pozostawiła inne nawyki. Wystawanie godzinami w kolejkach po kawałek szynki (bo ilość była narzucona przez sklep), “zdobywanie” wszystkiego nauczyło, że trzeba kupować co w danej chwili w rękę wpadnie i tyle ile da się udźwignąć.Bywało, że sprzedawano prosto z samochodu dostawczego, bo nie opłacało się przenosić towaru do sklepu.
Ale wracając do tematu świąt, to jakim daniem można jeszcze kogoś zaskoczyć? Nie licząc bezdomnych, to każdego w naszym kraju stać na to, żeby zjadł w święta to co lubi, bo jest wszystko. Można kupić, zrobić samemu, albo wybrać się na zorganizowany wypoczynek świąteczny gdzie zrobią wszystko za nas. I taką formę wybiera, zaskakująca dla mnie, ilość Polaków. Czyli, jest całkiem dobrze.
Pozdrawiam jeszcze przedświątecznie i dzięki za wpis 🙂