CYFROWO KOMPETENTNI kurs ze środków KPO

Wracamy na scenę. Seniorzy gonią postęp, dlatego nieocenione są warsztaty komputerowe, które nie pozwalają na wykluczenie z normalnego codziennego funkcjonowania. Teraz wszystko inaczej się załatwia, niż dwadzieścia, czy więcej, lat temu. Nie wdrażając się w nowinki cyfryzacji, wypada się z normalnego życia. Bywa, że nawet proste określenia wprawiają w zakłopotanie kogoś starszego. Niedawno usłyszałam w markecie, jak klientka w wieku senioralnym zapytała o energooszczędną żarówkę. Sprzedawca odpowiedział – „mamy tylko inteligentne na aplikację„. Konsternacja… chwila ciszy i… „no to dziękuję”. Dla młodego człowieka było wszystko ok. To pojęcia, którymi się posługuje, ale zabrakło mu odrobiny empatii, żeby pomyśleć, że te dwa słowa w odniesieniu do żarówki, mogą być dla osoby starszej, niezrozumiałe.
Dlatego bardzo ważna jest ciągła nauka, poznawanie tego co nowe, a nie obawa przed nowym. I temu służą m.in. takie kursy.

Warsztaty prowadzą młodzi ludzie co jest oczywiste, bo prostu nie ma jeszcze starych informatyków. Na szkoleniach nie wystarczy sama wiedza, żeby otworzyć seniora na zrozumienie działania komputera. W późniejszym wieku, słabsza orientacja, gorsza pamięć, upór i opór nie sprzyjają nauce, ale młodzi trenerzy znajdują płaszczyznę dobrego porozumienia. Do tego jednak potrzeba dużo, a nawet bardzo dużo cierpliwości. Kluczem jest też swoboda bycia, poczucie humoru, takt, no i ogromna podzielność uwagi. O profesjonalnej wiedzy już wspomniałam wyżej. Mamy szczęście, bo nasz prowadzący informatyk Bartłomiej Minda, takie predyspozycje posiada.

W grupie jest dziewięć osób, każda na innym poziomie wiedzy komputerowej nieco już zaawansowanej, a to sprawia, że wszyscy mają mnóstwo pytań i zwykle w tym samym momencie pytają o różne rzeczy. A pytają bez przerwy. Masakra. Nie byłabym w stanie tak pracować, a on z uśmiechem i spokojem podchodzi kolejno do każdego z wyjaśnieniem, pamiętając, w zasadzie, kto o co pytał.

W terenie jeszcze trudniej przebić się ze swoim pytaniem, bo pyta ten, kto przepycha się sprytniej.

Trzy ostatnie dni warsztatów, to według planu, nauka w terenie, więc znowu duża porcja wiedzy, która ułatwia życie. Obsługa paczkomatu, biletomatów, korzystanie z blików w sklepach i ze skanera, który wyświetla wszystko o danym produkcie, a też wykorzystanie GPSa w smartfonie, jeśli chcemy gdzieś dotrzeć nie znając trasy. Niezwykle przydatna dla wszystkich okazała się aplikacja –jak dojadę– która pokazuje nie tylko transport, ale również istotne szczegóły, jak informacje z jakiego peronu/toru odjedzie interesujący nas pociąg, skąd autobus i o jakich godzinach, ile czasu na dojście. Można też w prosty sposób zamówić przez aplikację taksówkę, która przyjedzie w każde miejsce. Trudno mi wymienić wszystko , czego się nauczyliśmy, albo raczej czego się uczyliśmy, bo dopiero życie pokaże co w głowach zostało. Materiału jest bardzo dużo i trudno tak od razu zapamiętać, ale pojęcie ogólne zostaje i potem można próbować dochodzić samemu. No właśnie… i tak doszliśmy nawet do cmentarza, żeby poznać jak korzystać z elektronicznej mapy. Rewelacja. Koniec z problemem i kręceniem się w kółko… „gdzie ten grób?… powinien gdzieś tu być.. nie pamiętam…” Nie przećwiczyłam, bo akurat wtedy mój smartfon zrobił mi psikusa i rozładował się, zapewne wyczerpany intensywnością ćwiczeń. Ale zapamiętywałam każde słowo. Zdjęcia z tego miejsca i z marketu, gdzie sprawdzaliśmy produkty skanując je, zrobić też nie mogłam. A tak bardzo lubię utrwalać ciekawe momenty. Następnego dnia przyszłam z pełnym doładowaniem :)) i powerbankiem na wszelki wypadek.

Cyfryzacja, to ogromna zmiana w życiu seniorów, które było przez dziesiątki lat diametralnie inne. O wszystko trzeba było troszczyć się samemu. Sami naprawialiśmy, sami szukaliśmy tras i rozwiązań, staliśmy w kolejkach nie tylko po bilety. Pokonywaliśmy mnóstwo problemów z jakimi trzeba było się mierzyć i nagle wszystko stało się proste, ale pod warunkiem, że wniknie się w ten nowy model życia. Nie kłócimy się teraz w kolejkach, bo mamy numerki, które wyświetlają się i zapraszają do podejścia. Prawie każda sprawa jest do załatwienia bez wychodzenia z domu. Niepotrzebni stają się artyści, bo sztuczna inteligencja tworzy za nich muzykę, obrazy, poezję. Za lekarzy, bo AI diagnozuje, a nawet wykonuje operacje. Udział AI jest już ogromny we wszystkich dziedzinach naszego życia. Przemysł, transport, rolnictwo, medycyna, a nawet prowadzenie domu.
Miesiąc intensywnego kursu się kończy, ale czy ja tego chcę? Mam jeszcze tak dużo pytań. Ciągle potrzebna podpowiedź, bo ryzyko nieodpowiedniego kliknięcia może mieć niemiłe konsekwencje.

Ale im więcej informacji, tym większa ciekawość. Z tego rodzi się też pytanie o przyszłość. Tak intensywnego rozwoju, tak błyskawicznie, w naszej cywilizacji nie było i szczerze żałuję, że nie doczekam czasów, kiedy np. nastąpi wyraźny podział na ludzi bardziej cyfrowych i tych bardziej biologicznych, bo do tego za kilkaset lat na pewno dojdzie. A może wcześniej. Już dzisiaj widać, że jedni są ciągle naturalni, czyli różnorodni, a inni jednakowo sztuczni, naprawieni przez operacje plastyczne. Takie same usta, piersi, zęby, brwi i twarze jak maski z naciągniętą skórą. Już dzisiaj próbuje się też skopiować do sieci świadomość. Myśli na twardym dysku… coś niesamowitego. Zaawansowane są też badania nad odnową komórek. Czy w takim razie przestaniemy umierać? Dla ludzi przyszłości będzie to wszystko normalne, bo stajemy się tacy, w jakich warunkach żyjemy. Warunek, że mamy nad takimi zmianami kontrolę, bo może się zdarzyć, że ją stracimy. A może we wszechświecie wszystko odbywa się cyklicznie. Może kiedyś była niejedna wysoko rozwinięta cywilizacja, która w pewnym momencie zniszczyła sama siebie…
Wybiegłam za daleko w przyszłość, a to dlatego, że na kursie poznaliśmy sztuczną inteligencję, więc moje myślenie poszło w tym kierunku. Duża porcja wiedzy i czuję, jak mój mózg otwiera kolejne obszary dotąd nieużywane, bo przecież nabyte informacje muszą się gdzieś pomieścić. ;))

Jednak to jeszcze nie koniec kursu. Czeka nas kilka indywidualnych zajęć z mentorami, a potem egzamin w całej grupie, ale o tym napiszę w trzeciej części.