Już wiele bliskich mi osób otarło się o koronawirusa. Jednym udało się go pokonać, innym nie. Taką też wiadomość otrzymałam dzisiaj rano. Zmarł nasz przyjaciel z czasów szkolnych, który był w późniejszych latach świadkiem na naszym ślubie. Każda śmierć jest zaskakująca, ale im bliższa osoba, tym bardziej to odczuwamy.
W tym przypadku pojawił się dodatkowo żal do wszystkich sceptyków, którzy kwestionują istnienie wirusa, a również do tych, którzy lekceważą zalecane środki ostrożności, bo każda śmierć i każde zachorowanie , to mniej lub bardziej pośredni tego wpływ.
Dwa tygodnie temu zmarła z powodu zakażenia Covidem pielęgniarka, którą znałam z widzenia co wyzwoliło podobne myśli.
Lekceważenie zagrożenia przez wielu ludzi to brak szacunku i zrozumienia dla służby zdrowia. Czy to możliwe, żeby nie zdawali sobie sprawy, że pośrednio również przyczyniają się do większego wysiłku i zagrożenia zdrowia i życia służb medycznych?