Uff, napięcie mija. Jesteśmy po wczorajszym występie. Tylko zdjęć mało, bo telefon został w domu i poprosiłam kolegę o kilka fotek przed wyjściem na scenę.
Wróciłam zmęczona jak nigdy. Może dlatego, że musiałam wcześnie wyjechać, a może dlatego, że w autobusach i tramwajach teraz tłok, ludzie przeziębieni, kaszlą, kichają, a maseczki wiszą na uchu pod brodą. To mnie trochę stresuje, więc chcę zrobić sobie przerwę i do świąt ograniczyć wyjścia, żeby nie złapać czegoś przed trzecią dawką szczepienia.
Nie liczę na 100% odporność, ale ochrona nieco poniżej, też mnie satysfakcjonuje. Mam sporo planów artystycznych, które dają mi dużo radości, dlatego nie zamierzam chorować.
Nabrałam wiatru w żagle po niedawnym pobycie w Mazowieckim Centrum w Otwocku, gdzie lekarze doskonale wyregulowali moje serce. Chodzi teraz jak zegarek szwajcarski. Trafiłam w ręce świetnych specjalistów, którzy mocno zaangażowali się w to, żeby mi pomóc. Prowadzący doktor Artur Kowalski-Liambo, kardiolog Michał Dąbrowski i ordynator doktor Irmina Fidala, to nazwiska które zachowam we wdzięcznej pamięci.