PRZETWORY ROZRYWKA NA LATO

Kiedy dzieci były małe i kiedy pracowałam, najważniejszy w lecie był wyjazd na wczasy. Zwykle spędzaliśmy cale wakacje poza domem. Dzieci czekały na morze, ja czekałam na pławienie się w słońcu, co uwielbiałam. Promienie dodawały energii, łagodziły wszystkie napięcia, a opalenizna zachwycała jeszcze do późnej jesieni. Teraz dzieci wyjeżdżają ze swoimi dziećmi, a ja jestem wolna i szukam półcienia, bo pełne słońce trochę męczy. W duże upały chętnie zamykam się w chłodnym mieszkaniu. I tak upływ czasu zmienił nawyki. Teraz rozrywką na letnie miesiące są przetwory. Zawsze je robiłam, ale w wielkim pośpiechu i niewiele. Obecnie mam czas, żeby obserwować NATURĘ, żeby doceniać i zachwycać się polskimi owocami i warzywami, bo tych na moim ulubionym bazarze jest najwięcej. Tak, bazar daje mi tę możliwość. Tylko niewielka część plonów pochodzi z giełdy, a 90% z okolicznych pól i sadów. Z przyjemnością kupuje polski czosnek w odróżnieniu od chińskiego. Używam go do wielu potraw, a z dzieciństwa pozostał mi smak chleba z masłem, solą i posiekanymi ząbkami, kiedy przyplątała się jakaś infekcja.

Każda pora roku to inny asortyment. Kwiatów jest już zdecydowanie mniej, a ich miejsce zajmują piętrzące się warzywa. Kto ma więcej miejsca, albo daleko do bazaru kupuje ziemniaki workami, mnie wystarcza ok. 3 kg na kilka dni. W zależności od tego co planuję z nich zrobić, wybieram takie na zupę, albo sałatkowe. Inne do ugotowania na sypko, albo z dużą zawartością skrobi na placki. Placki ziemniaczane, to ciągle u nas przysmak.

Do wazonu słoneczne słoneczniki i od długiego czasu peonie które rozkwitają jak róże, a są zdecydowanie trwalsze. W zeszłym roku posadziłam w ogrodzie, ale pąki jeszcze się nie zawiązały. może za młode sadzonki.

Muszę czekać jeszcze rok, a na razie rekompensatą są hortensje. Każda rośnie inaczej, ale prawie wszystkie mają kwiaty. To sukces, bo na tej leśnej glebie trudno o dobre efekty.

Truskawki w tym sezonie nie były tanie i już się kończą. Cena popularnej „marmolady” spadła tylko do 13 zł za łubiankę, ale za nowy późny gatunek „Malwinę”, trzeba dać 23 – 25 zł. Jest pachnąca, słodka, co truskawkom rzadko się zdarza i bardzo ciemna. Warta swojej ceny co widać po kupujących, którzy biorą po 6 – 7 łubianek jednorazowo. Popyt kształtuje ceny. Takie prawo handlu.

Ja pozamykałam je w słoikach w czerwcu, a teraz czekam na wiśnie. Właściwie to już są, ale wolę późniejsze. Dwa lata temu ratowały mnie przy Covidzie podczas, którego nie mogłam nic przełknąć z braku apetytu. Wiśnie dały radę 🙂

Bardzo obrodziły czereśnie. Sprzedający zachęcają, ale ja nie jadam czereśni od 30 lat, od kiedy ugotowałam kompot i zastanowił mnie kożuch na powierzchni . Kiedy sprawdziłam przez szkło powiększające, okazało się, że to warstwa robaków, a wybierałam tylko owoce bez dziurek. Do dzisiaj mam ten widok w pamięci. Na stoisku wyglądają bardzo zachęcająco. Sprzedający radzą jeść bez zaglądania do środka :-)))

Za to jagody i kurki kupuję w ciemno,. Tak, teraz kupuję

a jeszcze nie tak dawno zbierali je domownicy. Przez dziesiątki lat obiady niedzielne były grzybowe. Przede wszystkim dzięki teściom, którzy kontynuowali tradycję grzybobrania z Kresów. Tak szybko wszystko mija…

Ogórki zostały mi z zeszłego roku. Chyba nie będę robiła, choć pracy przy nich niewiele, bo zalewam surową wodą z solą kamienną. Nie, nie mamy wody z Wisły. Na szczęście. Jest studnia głębinowa i woda dobrej jakości. Po dwóch latach ogórki są kwaśne, bo ich nie pasteryzuję, ale na zupę doskonałe. Ogórkowa cieszy się ogromnym powodzeniem inne też bardzo lubimy.

Pomidory również kupuję na bazarze z jednego sprawdzonego źródła od dziesiątek lat. Bez pasteryzowania trzymają się wyśmienicie. Mogą stać nawet kilka lat. Dodaję tylko to co konserwuje, czyli czosnek, majeranek, pieprz i sól i trochę oliwy z oliwek. W zimie zupa z nich silnie pachnie latem, a dodany mrożony koper też utrzymuje swój aromat. I jak tu nie lubić zup… Jest tam cała skarbnica witamin z reszty warzyw, których dodaję bardzo dużo.

ZAKOPIAŃSKI BIAŁY MIŚ

Biały Miś z Zakopanego ma już sto lat. Byłam tam kilka razy, ale o wspólnym zdjęciu nigdy nie pomyślałam. Jednak w moim archiwum rodzinnym znalazło się zdjęcie Misia sprzed siedemdziesięciu lat. Wykonane w maju 1951 roku, okazuje się dzisiaj cenną pamiątką, bo jubileusz mocno nagłośniony, a Miś uznany symbolem Zakopanego. Będzie też wydany album z ponad tysiącem zdjęć.

fot. archiwum rodzinne A. Kulesz

NIEZWYKŁA FOTOGRAFIA Wojtek Drzyżdżyk

autor zdjęcia Wojciech Drzyżdżyk

Wstawione na FB zdjęcie zrobiło na mnie od pierwszego momentu ogromne wrażenie. Natychmiast uaktywniła się wyobraźnia, a po chwili musiałam zrobić poetycki zapis swoich myśli.

niezwykła fotografia
Anna Kulesz 2022

na skraju lasu we mgle poranka
tańczyły nimfy w kwiatowych wiankach
bielą pokryło się lustro wody
fotograf dojrzał ten cud przyrody

zatrzymał w kadrze moment baśniowy
gdy senność z siebie strząsały brzozy
w lustrze jeziora zwiewna wełnianka
biel roztaczała czekając ranka

nim pojawiła się rosa w trawach
i nim artysta schował aparat
nim ptak wyśpiewał swe trele pierwsze
ten cud Natury spisałam wierszem

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie