KAWIARNIANA ATMOSFERKA

Uff, napięcie mija. Jesteśmy po wczorajszym występie. Tylko zdjęć mało, bo telefon został w domu i poprosiłam kolegę o kilka fotek przed wyjściem na scenę.

Wróciłam zmęczona jak nigdy. Może dlatego, że musiałam wcześnie wyjechać, a może dlatego, że w autobusach i tramwajach teraz tłok, ludzie przeziębieni, kaszlą, kichają, a maseczki wiszą na uchu pod brodą. To mnie trochę stresuje, więc chcę zrobić sobie przerwę i do świąt ograniczyć wyjścia, żeby nie złapać czegoś przed trzecią dawką szczepienia.

Nie liczę na 100% odporność, ale ochrona nieco poniżej, też mnie satysfakcjonuje. Mam sporo planów artystycznych, które dają mi dużo radości, dlatego nie zamierzam chorować.

Nabrałam wiatru w żagle po niedawnym pobycie w Mazowieckim Centrum w Otwocku, gdzie lekarze doskonale wyregulowali moje serce. Chodzi teraz jak zegarek szwajcarski. Trafiłam w ręce świetnych specjalistów, którzy mocno zaangażowali się w to, żeby mi pomóc. Prowadzący doktor Artur Kowalski-Liambo, kardiolog Michał Dąbrowski i ordynator doktor Irmina Fidala, to nazwiska które zachowam we wdzięcznej pamięci.  

SALONIK POEZJI

Salonik Poezji u Ani Mikos, w którym bywam w miarę możliwości, wypełnił się ciepłem twórczym. Tym razem przybyli Joanna Kożan – Łazor, Iwona Świerkula, , Jerzy Kawiak i Andrzej Szałas.

Przygotowaliśmy na to spotkanie swoje strofy, ale na początku była prezentacja jubileuszowej książki poetyckiej profesora Piotra Muldnera Nieckowskiego pod intrygującym  tytułem ”Żywica”, z której Ania przeczytała kilka utworów.

Iwona Świerkula zaprezentowała nową książkę pt. ”Gołoborza”. Opowiedziała jak doszło do jej wydania i przeczytała kilka wybranych wierszy, zwracając uwagę na ciekawe grafiki Pawła Nurzyńskiego. Piękna opowieść o kamieniach. Temat okazał się bardzo bogaty.

Ja przyniosłam  trzy antologie wydane przez SAP, w których opublikowane są  moje wiersze i opowiadania. Przeczytałam fragmenty szczególnie mi bliskie, ale również podzieliłam się  z obecnymi, nagrodzonym wierszem w turnieju SAP

Niepewność Anna Kulesz 2019

mijamy się bez słów

w krętych korytarzach dnia

z twarzami jak nieruchome maski

w weneckim karnawale

niepewni wzajemnych reakcji

zatrzaskujemy po drodze szuflady

pełne tłumionych pretensji

kocham

rzucane w momentach

przerywanej emocjami ciszy

zaskakuje i zgrzyta w zawiasach drzwi

które nie dają się domknąć

między wtedy a teraz

w progu piętrzą się wspomnienia

przygniecione rozdrażnieniem

i zniekształcone niepamięcią

podnoszę z podłogi

kawałki delikatnej porcelany

kawa zawisła na ścianie

w szyderczym uśmiechu

jak przyczajony nietoperz

niepewność nie pozwala skleić

poszarpanych uczuć

NIEPOKÓJ

Kilka lat temu zrobiłam wpis w zakładce STARE FOTOGRAFIE. Pisałam tam, że Rodzice beztrosko spędzali czas jeszcze w sierpniu 1939 roku i tak jak wszyscy zwykli ludzie nie dawali wiary plotkom o ewentualnej wojnie. Wiele razy rozmawiałam z Mamą na ten temat, o nastrojach w tamtych czasach i o tym co się wydarzyło we wrześniu. Miałam informacje prawdziwe, nieprzebarwione. Relację naocznego świadka.

Jakże tamta sytuacja podobna jest do tej jaka dzieje się dzisiaj na granicy z Białorusią. To wielki niepokój.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie