Po kilku latach znowu byłam na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa. Zespół zagrał na rzecz Hospicjum Dziecięcego Promyczek, którego założycielem i prezesem jest ksiądz Paweł Dobrzyński. Cel jest szczytny, a SDM grał dla Promyczka już wiele razy.
prezes PROMYCZKA (fot. Anna Kulesz)
W pierwszej części koncertu zespół wykonał nowe utwory, spokojne, mało jeszcze znane, a potem był powrót do przeszłości i sala oszalała… wielkie brawa i śpiewanie z zespołem. Widownia wiekowo bardzo różna, choć przeważała młodzież. Nic dziwnego, bo to oni śpiewają ballady SDM-u na wycieczkach, spływach i biwakach przy ognisku. Kto raz pokocha SDM nie jest już w stanie się od niego uwolnić do starości. I dla mnie, jak już pisałam na swoim blogu, piosenki zespołu są najlepszym tłem do malowania.
fot. A.Kulesz
Zespół zaśpiewał Bieszczadzkie anioły, Czwarta nad ranem, Jak, ale dech wstrzymaliśmy przy solówce gitarzysty w utworze Nie brookliński most. Po prostu rewelacja!!!! Ale oni zawsze czymś zaskakują.
Teksty piosenek, to wiersze Edwarda Stachury, Adama Ziemianina, Bolesława Leśmiana i innych poetów, a muzykę komponuje lider zespołu Krzysztof Myszkowski. Jest czego posłuchać i przy czym się wzruszyć. Toteż publiczność nie chciała rozstać się z wykonawcami , którzy bisowali ponad pół godziny przy owacjach oczarowanej widowni.