Wszystkie wpisy, których autorem jest admin

CZARNY MOTYL ŻAŁOBNIK

Po snach w ostatnie noce kiedy pojawiali się moi najbliżsi zmarli, miałam dzisiaj przypadek z motylem. Nie zaniepokoiłoby mnie to, gdyby nie kolor. Był czarny jak smoła. Matowy. Zauważyłam go wczoraj siedzącego ze złożonymi skrzydłami na zasłonie. Nie zajęłam się tym, pomyślałam, że sam odleci, ale dzisiaj siedział tak samo uczepiony, bez ruchu. Miałam wrażenie, że wysechł. Nie widziałam nigdy tak czarnego motyla. Może miał też inne kolory, ale skrzydła były złożone i tak  go złapałam i wyrzuciłam za drzwi. Na dłoni pozostał po nim czarny pył, który natychmiast zmyłam, ale dreszcz emocji, czy może raczej niepokoju, trochę mną wstrząsnął. Jak ochłonęłam chciałam mu się przyjrzeć, wyjrzałam na taras, ale już go nie było. Szczerze powiem, że zrobił na mnie niemiłe wrażenie, taki typowy żałobnik, który według wierzeń kryje w sobie  duszę zmarłego. Kto więc mnie odwiedził? Kto potrzebował kontaktu ze mną i dlaczego? Czarny, wlatujący do domu  nie jest dobrą wróżbą, ale wypuszczony może to zmienić. Jak będzie w tym przypadku? Kolejne dni przyniosą odpowiedź… albo nie.

Nie był duży. Miałam wrażenie, że wyczuwam drżenie pod palcami. Może się obudził, bo od zasłony trudno było go oderwać. Przywiódł mi na myśl obrazek czarnej tancerki, którą dawno temu namalowałam. Takie skojarzenie…

16.08.2022 wtorek

Nie czekałam długo na wyjaśnienie przypadku z motylem. Zresztą, czy to się wiąże? Można wierzyć albo nie, ale dzisiaj otrzymaliśmy zawiadomienie o śmierci naszego przyjaciela. Był od nas młodszy i zmarł nagle podczas snu. Przez długie lata spotykaliśmy się w sezonie letnim nad morzem w Błotach Karwieńskich. Spędzaliśmy tam prawie całe wakacyjne miesiące. Oni, bo byli z gospodarzami zaprzyjaźnieni, prawie jak rodzina, a ja, bo taki długi pobyt zalecił lekarz pediatra moim dzieciom. Wspólne wieczory, wspólne plażowanie, ogniska, rozmowy, codzienny kontakt bardzo zacieśnił znajomość. Dla naszych dzieci byliśmy ciociami i wujkami. Mnóstwo zdjęć, mnóstwo wspomnień i… koniec. Pogrzeb w przyszłym tygodniu. wielki smutek.

BRONISŁAWA BETLEJ – Smak czarnego chleba

To kolejna książka na czas, kiedy mam mniej zajęć i druga, którą czytam jednocześnie z poprzednią. Tak robiłam zawsze, kiedy nie porywała mnie aktualnie czytana, czyli dokładałam następne. Tę mam od początku pandemii. Dostałam ją od osoby wysportowanej, aktywnej, która przegrała walkę z Covidem. Było to ogromne zaskoczenie dla wszystkich znajomych i we wszystkich wzbudza do dzisiaj ogromny żal i smutek.

Książka ma ponad 600 stron i jest napisana bez kropek i przecinków, czasami z użyciem myślników, ale nie stanowi to absolutnie żadnej trudności w czytaniu, jak ktoś mi zasugerował. Przeciwnie, czyta się ją bardzo lekko z dużym zainteresowaniem, bo to autentyczna kronika życia tej poetki. Jest tu wszystko od dzieciństwa po wiek bardzo dojrzały. Bronisława Betlej zmarła w wieku 89 lat, a książka powstała właśnie pod koniec życia.

Historia, miłość, wielkie i małe wydarzenia w których poetka brała udział. Odznaczana literackimi wyróżnieniami, a także odznaczeniami jako żołnierz AK w stopniu porucznika.

DMUCHAWCE LATAWCE WIATR

Kolejne rewelacyjne zdjęcie Wojtka Drzyżdżyka.

To “Owoc sałatnika leśnego (Mycelis muralis) wygląda jak dron z pięcioma śmigłami. Wkrótce każde z nasion odleci niesione swoim własnym “śmigłem” z napędem wiatrowym.” Tak napisał na FB autor kolejnego niezwykłego zdjęcia, a mnie te delikatne piórka przypomniały nieco bujniejsze, ale identyczne, nasiona dmuchawca, które zaistniały w moim wierszu. Choć roslinka Mycelis muralis rożni się od popularnego mniszka lekarskiego, to w efekcie przekwitania nasionka mają takie same “smigła”.

fot. W. Drzyżdżyk

dmuchawce latawce wiatr
Anna Kulesz

pamiętała letnie spacery
pachnące ziołami i trawą
i tę dróżkę przez łąki
gdzie mniszek się puszył
dojrzałością owoców

w rozetach liści smukłe łodygi
zwieńczone białymi kulami
stały na baczność jak lampiony
w ozdobnych uchwytach

najeżone dmuchawce
gubiły piórka z nasionami
które porywał wiatr
zawieszał na krzewach
albo unosił jak latawce
w odległe strony

wspomnienia straciły ostrość
trawy zarosły ścieżkę niewypowiedzianych emocji
i ciepła splecionych dłoni
a dmuchawce pojawiają się jak wtedy