ŚWIĘTO ZMARŁYCH – ZAPALAMY ZNICZE

Zbliża się Święto Zmarłych. Nie ma osoby dla której byłoby ono obojętne. Chciałam napisać wiersz, ale powstała raczej proza poetycka, słowa, które tak właśnie się ułożyły

zapalamy znicze
Anna Kulesz

koniec października
przywołuje smutne wspomnienia
o tych którzy odeszli na zawsze
którzy nigdy już nie pojawią się obok
pamięć o nich ujmujemy w wiązanki kwiatów
w płonące znicze chryzantemy
które stawiamy na grobach
wspominamy tęsknimy rozmyślamy
o tym co za nami i co przed nami

nikt nie wie
kiedy przekroczy granicę między życiem a śmiercią
może za chwilę
może w jakimś odległym czasie
czy tylko przeminie nasza cielesność
czy może znikniemy całkiem i na zawsze

zapalamy znicze
stawiamy chryzantemy na grobach
w modlitwach przywołujemy imiona zmarłych
na jakiś czas udaje nam się
zatrzymać w pamięci rysy twarzy
bywa że przychodzą do nas w snach
czy to coś znaczy
czy tylko mózg tworzy ich obraz kiedy śpimy
są jak żywi
śmieją się rozmawiają
i znikają gdy otwieramy oczy
dobrze że wpadli na chwilę
może to nie tylko wyobraźnia
to ciągle zagadka

nikt jeszcze nie poznał
tajemnicy początków życia
ani tajemnicy przejścia na drugą jego stronę
od tysięcy lat a nawet od milionów
opieramy się na wierze
więc zapalmy znicze
niech tradycja trwa

płomienie symbolizują pamięć
bo ogień to trwanie
taka jest potrzeba żywych
potrzebą jest strojenie pomników
a pomniki z drogich marmurów
okazałe chryzantemy
nie dla zmarłych ale dla próżności żyjących

zapalamy znicze
to symbol że pamiętamy
zmarłemu potrzebny tylko kawałek ziemi
na godne pochowanie
modlitwa i szczere westchnienie

październik 2029

ANNA JANKO DZIEWCZYNA Z ZAPAŁKAMI

Dziewczyna z zapałkami – Anna Janko

Po “Przeglądarce”  Anny Janko, wypożyczyłam “Dziewczynę z zapałkami” tej samej autorki. Bardzo lubię taki styl pisania. Rzeczowo, z humorem, z dystansem do siebie i świata. Czyta się trochę jak poezję.”Dziewczyna…” okazała się bliższa mi, niż się spodziewałam. Niby fikcja literacka, a książka jakby o mnie, choć bez tych dramatycznych przeżyć. W zasadzie bohaterka to niemalże identyczna osobowość, podobne tez miejsca i zdarzenia. Chyba w tym tkwi fenomen pisarza, żeby czytelnik utożsamiał się z postaciami opowieści. Tylko, żeby aż tak? Taki sam znak Zodiaku,  codzienne zapiski z całego życia, lista zadań na każdy dzień, a związek z Brombergiem… chyba jednak nie każdy ma. Nawet imię podobne. No i towarzyszące “czy ty zawsze musisz inaczej niż wszyscy?”. A zegar z kukułką w domu… jaka zbieżność.  Ale zapewne jestem jedną z bardzo typowych reprezentantek społeczeństwa i wiele czytelniczek powie “o, to o mnie”.

Książka jest równie interesująca jak “Przeglądarka”, dlatego na czytanie czeka już następna tej właśnie autorki, ale tematyka zupełnie inna.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie