Późnym rankiem Mergus zabrał gościa w odwiedziny do zaprzyjaźnionego sąsiada, posiadającego o wiele więcej koni. Nie był to wprawdzie dzień ani pora, kiedy zwyczajowo składa się wizyty, ale należało zajechać, bowiem były tam dwie młode dziewczyny do wzięcia, młodsza siostra w wieku lat piętnastu, druga siedemnastoletnia, a więc jak na tamte czasy niemal stara panna. Albina czyniła do Mergusa maślane oczęta, ale on wielce zainteresowany był starszą Atellą. Ta z kolei widziała w nim przyjaciela, z którym wychowywała się od dziecka raczej niż kandydata na towarzysza życia. Daremnie robił aluzje i podchody, dziewczyna zbywała wszelkie usiłowania śmiechem serdecznym.
Tak i teraz uściskawszy druha na powitanie, obrzuciła cudzoziemca ciekawym spojrzeniem. Mergus spojrzał na nią wzrokiem rozmarzonym, a tęsknym, na co ona jak zwykle roześmiała się i obdarzyła prztyczkiem w nos. Zaraz też chwyciwszy go za rękę, pociągnęła do domu, by przywitał się z gospodarzami.
Mirko patrzył z zadziwieniem na jej siostrę złotowłosą, co w tamtym regionie stanowiło wielką osobliwość. Ze swymi szafirowymi oczami mogłaby uchodzić za Dosiową córkę. Ta również zaciekawiona była egzotyczną urodą młodego Słowianina, jednak z przyczyny własnej nieśmiałości, nie była w stanie długo się weń wpatrywać. Zresztą i tak słabość żywiła do Mergusa.
(…) Gdy na chwilę pozostali sami, rzekł mu Mirko pogodnie:
– Nie frasuj się, druhu, jutro będę stąd daleko, a za dwa tygodnie w ogóle
nie uświadczysz mnie w Italii. Piękna Atella będzie twoja prędzej czy później, możesz mi wierzyć.
– Tak twierdzisz? – zapytał Mergus z nadzieją, przy czym Mirko mógł stwierdzić, iż cassus nieszczęśnika jest gorzej niż beznadziejny.
– Nie twierdzę, tylko wiem na pewno. Albowiem przyjaźń najlepiej cementuje związki. Uczucie, zadurzenie dziś jest, jutro przeminie, a przyjaźń pozostaje na całe życie i dłużej.
Poweselał Rzymianin nieco, co jeszcze bardziej utwierdziło Mirka w przekonaniu co do beznadziejności rzeczonego przypadku.
CDN