Trudno pisać o zwykłych sprawach, co było moim założeniem jak blog powstawał, bo dzieje się obecnie wiele złego. Nasz kraj jest w wielkim niebezpieczeństwie i ochota na pisanie o czymś miłym nie przychodzi. Jestem przerażona tym co dzieje się w kraju, za granicami wschodnimi, a również na samej granicy z Białorusią. To jest ogromny problem z którego niektórzy sobie nie zdają sprawy, demonstrując swoje nieodpowiedzialne zachowania.
Jak to możliwe, że tyle jest nienawiści w jednym naszym narodzie. A może nie powinno mnie aż tak to poruszać, bo przecież wszystko już kiedyś było. Wtedy też różni ludzie mieli swoje różne interesy. Trzy razy rozdarto Polskę. Najpierw osłabia się kraj od środka, co i dzisiaj widać gołym okiem. Zwykle ma to miejsce wtedy, gdy stajemy się silniejsi, gdy przestaje się o nas mówić jak o złodziejach i nierobach. Zaskakujemy dobrymi rozwiązaniami nie tylko technicznymi, mamy doskonałych naukowców, lekarzy. I historia się powtarza. Ani jeden ani drugi sąsiad nie jest z takiej sytuacji zadowolony, bo dla jednych mamy być siłą roboczą, a drugim mamy oddać wszystko i wykonywać ich polecenia, więc ci i ci stają na głowie, żeby nasz naród skłócić, bo takim dobrze się steruje. To przecież każdy zna z historii. Ci, którzy się poddali i są wykonawcami poleceń (to też chyba widzi każdy, kto obserwuje zachowania i wydarzenia), w desperacji szyją tak grubymi nićmi, że to żenuje i wywołuje osłupienie.
Tak sobie myślę, że trzeba mieć ogromnie dużo do stracenia i być na usługach kogoś, żeby tak otwarcie kłamać i dezorientować ludzi, ale chyba i liczyć na to, że jest duża grupa, która nie weryfikuje informacji i przyjmuje bezkrytycznie to co w danej chwili usłyszy z jednego źródła. Jest oczywiste, że działanie takie wynika z jakiejś presji, szantażu, nacisku i nacisk musi być wielkiej wagi, bo odnoszę wrażenie, ze za chwilę zaczną gryźć i kopać, jak dzieci, które w żaden sposób nie mogą osiągnąć zachcianki.
Tak porównałam, ale sprawy są znacznie poważniejsze. Trzeba znać trochę historię, działania obcych wywiadów, śledzić politykę i mieć oczy na wszystko otwarte. Łączyć fakty, analizować i nie dać sobą manipulować.
I jak pisać o czymś miłym, kiedy sama klawiatura stawia opór.
Złamałam jednak zasadę, że nic o polityce na blogu, więc ten jeden wpis będzie wyjątkiem. No… właściwie drugi, bo pierwszy zdarzył się przy okazji wojny na Ukrainie pt. “Fotomontaż”. Też trudno było się powstrzymać. Widzę tak czarno przyszłość jak na dawnej swojej grafice, ale może jest jeszcze jakaś Nadzieja… bo na opamiętanie opętanych nie liczę. Raczej na cud.