Archiwa tagu: wiersz

11 LISTOPADA 2024

NIEPODLEGŁOŚĆ

Spośród słów używanych nieczęsto, tłumnie dzisiaj na place wybiegło
słowo piękne, jak honor i męstwo,
słowo, które brzmi – niepodległość.
 
Niepodległość to brąz na cokołach,
lecz na co dzień – mówiąc po prostu
polski dom, polski las, polska szkoła,
polska władza i polski Kościół.
 
Ono znaczy – bez strachu spać.
Ono znaczy – spokojnie się budzić,
kochać, śmiać się i pewnie trwać
– w wolnym kraju wśród wolnych ludzi.

Marcin Wolski

SKRZYWDZONY PRZEZ BLIŹNIEGO

Wczoraj w nocy otrzymałam wiersz od młodego człowieka, który został bardzo skrzywdzony, bez przyczyny, przez swojego rówieśnika, w wyniku czego jest od kilku lat częściowo sparaliżowany i porusza się na wózku inwalidzkim. Tragedia do końca życia. Podobny przypadek miał miejsce w Lublinie. Nasi przyjaciele stracili syna. Został pobity po wyjściu z klubu studenckiego. Wspaniały, zdolny, przystojny chłopak, którego znałam od dziecka. Co się z tymi ludźmi dzieje? Skąd tyle agresji ?

Przed wklejeniem wiersza tutaj, odszukałam go w sieci, żeby sprawdzić, kto jest autorem, ale do końca nie wiadomo kto napisał. Może sugerowany  na forum p. Jacek Daniluk z Białej Podl. Żeby zachować wszelkie zasady, podaję źródło, skąd go przeniosłam i kopiuję dopisek

” Zgodnie z Prawem Autorskim – prezentując (skopiowane):
wiersze, fotografie, teksty itp. NIE SWOJE
– bezwzględnie NALEŻY podać AUTORA
oraz link potwierdzający skąd zaczerpnięto tę informację.
Brak powyższego – nosi znamiona PLAGIATU. ”

http://forum.gazeta.pl/forum/w,29904,145736085,145736085,PIEKNY_WIERSZ_O_ROZANCU.html

Wklejam wiersz, bo chodzi mi głównie o przesłanie  jakie niesie, o to jak duże emocje może wywołać  słowo odpowiednio podane, do jakich może pobudzić refleksji. Niby zwyczajnie, a chwyta za serce.

 Wiersz o różańcu

W małej izdebce, tuż obok łóżka,
Z różańcem w ręku klęczy staruszka
Czemuż to babciu mówisz pacierze?
Bo ja w ich siłę naprawdę wierzę.

Wierzę, że te małe paciorki z dębiny
Moc mają ogromną, odpuszczają winy
Gdy zawiodą lekarze, gdy znikąd pomocy
Ja,grzesznik niegodny, korzystam z ich mocy.

Pierwsza dziesiątka jest za papieża
Niech nami kieruje, Bogu powierza.
Druga w intencji całego Kościoła
Modlitwą silny wszystkiemu podoła.
Trzecia za męża, co zmarł i już jest w niebie
A może w czyśćcu, lub większej potrzebie
Czwartą odmawiam w intencji syna…
Przy tych słowach staruszka płakać zaczyna

Był dobry chłopak, lecz od ojca pogrzebu
Odwrócił się od Boga, złorzeczył niebu
Nie rozumiał, że Bóg w swojej miłości
Dał wolną wolę dla całej ludzkości.

Zaś człowiek dar ten bezcenny i hojny
Zamienił na chciwość, wyzysk i wojny
I teraz, gdy wypadek czy wojenna trwoga
Nie wini siebie, lecz zawsze Boga.

Myślałam, że syn, gdy założył rodzinę,
Gdy wziął na ręce swą pierwszą dziecinę,
Zrozumiał swe błędy, cel odnalazł w życiu
Lecz on mimo rodziny, pogrążył się w piciu.

Awantury, alkohol, płacz i siniaki
Czemu swym dzieciom los zgotował taki?
Nie było miłości, pieniędzy, jedzenia,
Spokój był tylko, gdy szedł do więzienia.

Ja zaś przez lata biorąc różaniec do ręki,
Bogu polecam swych wnucząt udręki,
Lecz syn w nałogu trwał dalej uparty,
Z czwartej dziesiątki robił sobie żarty.

“Lepiej piątą odmawiaj sama za siebie
Bo żyjesz tylko o wodzie i chlebie.
Na nic te posty i twoje modły,
Bo los już taki musi być podły.”

Płacze staruszka, drżą wątłe ramiona.
Wie, że jest chora, niedługo skona.
Co będzie z synem, z jego rodziną?
Czy znajdą drogę prawdziwą, jedyną?

I zmarła nieboga. Wezwano syna
Ten twardo powiedział – nie moja to wina.
Lecz widząc w trumnie matki swej trupa,
Poczuł jak mu pęka na sercu skorupa.

Zobaczył różaniec swej zmarłej matki,
W miejscu czwartej dziesiątki zupełnie gładki.
Nie ma paciorków – patrzy i nie wierzy,
Palcami starte od milionów pacierzy.

Tylko piąta dziesiątka była jak nowa,
Przypomniał swe kpiące o niej słowa.
Na palcach zobaczył od łańcuszka rany,
Wybacz mi – krzyknął – Boże mój kochany!

Ożyło w końcu syna sumienie,
Przysięgam ci matko, że ja się zmienię.
Całował zimne swej matki dłonie,
Twarz łzami zoraną i siwe skronie.

Rzucił nałogi, oddał się Bogu,
Szczęście gościło w ich domu progu.
I codziennie wieczorem, całą rodziną,
Różaniec mówili za matki przyczyną..”

BARWY MORZA

Zbliżają się wakacje i chyba po raz pierwszy nie przywitam morza. Nie planujemy  wyjazdu w tym roku z powodów od nas niezależnych.  Ale często o nim myślę, bo  wiążą się z moimi najlepszymi wspomnieniami , a i duchowych wrażeń też dostarcza moc. W każdej chwili jest inne, dlatego dzisiaj wierszyk o tym jak je widzę.

Anna Kulesz 11.06.2016
BARWY MORZA
Nasycone barwami nieba
i rozkołysane blaskiem
miedziano-brązowych bioder
zniewala mnie i przyciąga
magnetycznym urokiem
 
Krwawe w ognistym rozbłysku
kryjącego się słońca
jak wino czerwone w amforze z kryształu
lub chłodne brunatną zielenią
mruczy złowrogo w czeluściach nocy
 
22
Anna Kulesz – pastel na kartonie
Przyczajone czasami
kłębi się czernią i zbiera siły
by uderzyć w przeszkodę
wyrzucając w górę sprężyste
szmaragdowe ramiona
 
To znów pędzi ku brzegowi
jak na rydwanie panny młode w bieli
z włosami rozwianymi
niby wiatrem szarpane obłoki
lub łasi się delikatnie i niewinnie
otulając stopy złocistym jedwabiem
 
Drażni się cofa i przybliża
z poszumem cichym jak muzyka
na ziarnkach piasku zagrana
by uciec zaraz w bezdeń wód
i odsłonić tajemnice początków życia
w bursztynach z uwięzionymi owadami