fot. arch prywatne
Jest piątek, więc już rytualnie chodzę tego dnia na bazar po świeże warzywa, albo kwiaty. Przy okazji zerkam na wszystkie stoiska, nazywane kiedyś, chyba ciekawiej, straganami.Na jednym z nich, zainteresował mnie duży drewniany przedmiot przypominający widelec.
– do czego służy ten widelec? – zapytałam sprzedawcę. Uśmiechnął się zawadiacko
– jak pani chce, to można i teściowej oko wydłubać.
Wiem, że bezsensownych pytań nie należy zadawać, ale podobno tylko odpowiedzi bywają niezbyt mądre. Jednak sprzedawca miał trochę racji. Nie dlatego że taki czyn jest dozwolony, ale dlatego że każdy przedmiot można dowolnie wykorzystać w zależności od fantazji i temperamentu właściciela.
Bo weźmy pod uwagę choćby sposób przemieszczania się. Najlepszą i przez tysiące lat sprawdzoną metodą podróżowania była konna jazda. Zarówno jeździć konno, jak i powozić bryczką można wyczynowo, albo użytkowo. Wyczynowo , bo rywalizacja podnosi poziom adrenaliny, ale do zwiększenia jej poziomu wystarczy w dzisiejszych niespokojnych czasach uświadomić sobie, że w każdej chwili możemy stracić pracę, albo dostać w głowę przed domem.
Tasak służy do dzielenia drobiu, albo włosa na czworo, a zapałki do rozpalania samowara, jeśli chcemy uradować szczególnie miłych gości herbatką parzoną na sposób klasyczny. Ale posłużyć również mogą do tego, by podpalić wrednemu sąsiadowi stodołę. Strzelba służy do polowania, albo do współzawodnictwa na strzelnicy, jednak dzisiaj większość kojarzy ją z przyrządem do zabijania.
Można też wyobrazić sobie, że jadąc statecznie wygodną Hondą Helix, narażamy się na utratę życia przez jakiegoś szaleńca na wyścigowym Kawasaki. Bowiem często obserwuje się sytuację, gdy taki kamikadze wciska się przed nas na odległość pudełka od zapałek tylko po to, żeby dwieście metrów dalej błysnąć nam światłem stopu na skrzyżowaniu.
Z sentymentem wspominam czasy , kiedy bezstresowo podróżowało się naszymi drogami. To były czasy! Ludzie uśmiechnięci, mili. Pozdrawialiśmy się w czasie jazdy serdecznym gestem.
Teraz gesty są bardziej wymowne, a mniej serdeczne, bo na drogach trwa wyścig i jeśli poruszamy się za wolno, współużytkownicy popędzają nas klaksonem, a kiedy jedziemy nieco szybciej , pukają się w czoło przybierając minę wściekłego orangutana.
rys. Anna Kulesz
Tak więc wszelkie przedmioty, którymi się posługujemy można wykorzystywać w różny sposób. Pojazdy w rękach kierowcy szaleńca stają się śmiercionośnym narzędziem, w rękach nieudacznika skarbonką bez dna, a w rękach nowobogackich, urządzeniem do demonstrowania luksusu w ramach konsumpcji prestiżowej.