Unoszę lekko głowę i mam taki widok. Wspaniała pogoda, ciepło, nie gorąco, tak jak lubię. Kwitnie forsycja. Czekałam na słońce. Zamykam oczy i czuję jak promienie rozprężają moje ciało. Wygrzewam się jak kot, tylko nie mruczę. Kto powiedział, że słońce szkodzi…
Przyjaciele przesyłają mi zdjęcia ze swoich ogrodów.
Teraz wszyscy mają czas. Czas na takie zwyczajne reakcje, na które w ciągłej pogoni nie było miejsca.
Jutro Święta Wielkanocne, które dla większości są symbolem nadziei. Ja obawiam się tych dni. Jesteśmy towarzyscy, rodzinni, przywiązani do tradycji, dlatego boję się, że przyniosą one rozluźnienie i, że zwiększy się liczba zachorowań. Obym nie miała racji, ale kolejki pod marketami duże, więc szykują się chyba większe spotkania, bo ile może zjeść jedna rodzina przez dwa dni? Do zakazu wychodzenia z domu stosuje się przeważająca większość, ale święta prowokują żeby się odwiedzać, a więc i przemieszczać.
Nasze siedzenie w domu zaowocowało wspólnym malowaniem jajek. Zawsze robiło się wszystko w biegu, a teraz jest czas, żeby raz przygotować wszystko spokojnie, z humorem, bez pośpiechu. Wszystkie ręce na pokład,
zabawa, żarty i można poopowiadać o świątecznych tradycjach rodzinnych.
Jak na zwolnionym filmie. Idylla, kwiaty, ogród, pisanki. Forsycje. Jest pięknie. I w końcu..dygresja, o rozluźnieniu, tradycjach rodzinych spotkań w święta. I wyjazdach do bliskich . Anno, to bardzo łagodna ocena ludzkiej natury, która nie znosi wyrzeczeń, nienawidzi dyscypliny, idzie na łatwiznę. Myśl: co ja będę coś piec, gotować, smażyć? U mamy i babci wszystko gotowe jak co roku..Jedziemy, co tam, uciekniemy od miasta, to nie nasze korzenie, a teraz jest nam szczególnie obce. Dzieciaki po łące pobiegają…wszystko się uda…jak ryzykowanie szaleństw w dzieciństwie. A Wasze babcie, mamy? Wieziecie im to, z czym nie stykają się na codzień, i są nieprzygotowane na to co Wy zwalczacie na codzień…i być może nawet już zwalczyliście.. Również sądzę, że skutki wyjazdów bedą opłakane,
Gdy piszę komentarz jest już za późno. Zaczęło się. W mojej rodzinie inaczej rozwiązaliśmy kwestię świętowania.. Byłem ze wszystkimi dziećmi w ich domach na ekranie, a one u mnie, przy wielkanocnym stole – wszystko na żywo, przez Messengera. także z bliskimi za granicą.
Wiosna, ..wiosna, wiosna, ach.. to Ty..! tak śpiewał Grechuta. Ale potem było lato….lato.. lato, ach to Ty..! Oby dla wszystkich…
Tak, oby do wszystkich przyszło lato szczęśliwe, ale żeby tak było, potrzeba trochę wyobraźni, a z tą bywa różnie. Masz rację Wojtku, nienawidzimy dyscypliny, choćby działała na naszą korzyść. Efekty widać już po Hiszpanii, gdzie po chwilowym spadku, liczba zachorowań znowu wzrasta. Tak szybko się z tego nie wyplączemy. Potrzebna szczepionka, ale to jeszcze daleka droga. Na razie czekam z niepokojem co przyniosą najbliższe dwa tygodnie i oczywiście spędzam święta w domu z rodziną z którą mieszkam. Obecne komunikatory doskonale spełniają swoją rolę i można kontaktować się nawet z najbardziej odległymi miejscami. Przywoływanie na rozmowę na pocztę poszło już tak w zapomnienie, że wydaje się niemożliwe, a jednak… “halo, halo… Karwia do Warszawy, druga kabina… nie słychać? niech pani przejdzie do trzeciej… halo, mówi się… o, przerwało, halo, proszę czekać…” I albo się doczekało, albo nie, cha, cha, cha… to były atrakcje. Dzisiaj siedzi się w kapciach przed ekranikiem z piwem, gada całą noc za darmo z całym światem… czy ktoś to docenia? Wielu rzeczy nie zauważamy nawet. Każdy chce więcej i więcej, a spada coś takiego jak epidemia na co wpływu nie mamy i po ptakach. Nagle wszyscy stajemy się równi, dlatego wszyscy powinniśmy wzajemnie siebie chronić.