Wszystkie wpisy, których autorem jest admin

DYNIA W ROLI GŁÓWNEJ

Czy jest bardziej uniwersalne warzywo od dyni? To składnik nie tylko popularnych, ale i  wyszukanych potraw.  W plackach, ciastach, marynatach, zupach. Leczące pestki

i efektowna ozdoba na przyjęciach, zabawach, spotkaniach. Pojawia się pod koniec lata i daje się przechować do następnych zbiorów.

Stanowi też świetny obiekt dla fotografujących. Przy obecnych możliwościach smartfonów nie trzeba nawet korzystać z aparatu fotograficznego, żeby ze zwyklej dyni stworzyć dzieło. Nie potrzeba też specjalnych umiejętności, ale żeby zrobić wyjątkowe ujecie, dobrze wykadrować, uchwycić nastrój chwili, o… to już wymaga wrażliwości i artystycznej wyobraźni.

Na dowód tego wklejam zdjęcie, które dostałam od zaprzyjaźnionej osoby (prawa autorskie!).

Zdjęcie jak obraz. Zachwyciło mnie i trudno wzrok oderwać. Kolorystyka to dzieło Natury, a jakby przemyślana przez twórcę tego obrazu. Doskonale uchwycone emocje, wysiłek dziewczynki ciągnącej i emocjonalne wsparcie drugiej, siedzącej na wózku. Niesamowity klimat zdjęcia porównywalny z dziełami malarskimi.

Anna Kulesz moje obrazy Taniec

Taniec jest w mojej naturze. Odkąd pamiętam tańczyłam wszędzie gdzie się dało; w sadzie, w mieszkaniu, w lesie… przy muzyce i bez niej. Nic dziwnego, że pojawił się też w moich obrazach.

W dzieciństwie doskonale bawiłam się sama śpiewając, tańcząc, tworząc spektakle z udziałem swoich lalek i psa Szumika, który był moim pierwszym i najcudowniejszym kompanem w zabawach. Robił to o co poprosiłam, nie mądrzył się i okazywał wielką radość bycia ze mną. Jadł moje zupki (nigdy nie narzekał, że za słone… ) z piasku i nasion babki lancetowatej, której było mnóstwo w sadzie cioci. Owczarek, a łagodny jak baranek.

TO TYLKO PRZECHŁODZENIE

Kontakt z kaszlącymi w komunikacji miejskiej nie mógł zakończyć się inaczej w moim przypadku, bo chłonę wszystko jak gąbka. Efekt był prawie natychmiastowy, ale ja myślałam, że tylko trochę się przechłodziłam, bo jak nazwać lekkie drapanie w gardle z nieco podwyższoną temperaturą przez jeden dzień… Co prawda całkowicie straciłam apetyt i czułam spore osłabienie, ale Covid? Nie… nie tym razem. Po dwóch dniach dałam się jednak namówić na test ze względu na dzieci z którymi mam stały kontakt. I okazało się, że jednak… “jestem w ciąży”, jak sobie niektórzy żartują, bo na teście pojawiły się dwie kreski.

U lekarza nie byłam, bo nie było z czym. Nie brałam leków, bo nie było takiej potrzeby, ale świadoma, że mogę zarazić innych, przesiedziałam odpowiedni czas w domu. Pewnie dzięki szczepieniom przebieg choroby był tak łagodny, aczkolwiek czas działania ostatniej dawki już wygasł, a ja czekam na tę najnowszą. Ale strach myśleć ilu ludzi testów nie robi przy takich dolegliwościach i ilu w związku z tym zaraża. Ze mną przecież też ktoś się podzielił. Zakładam, że nieświadomie. Covid zadomowił się na dobre i będzie powracał, choć pewnie nie w takiej zjadliwej formie jak na początku, bo ci najsłabsi poumierali, inni zyskali odporność przez przechorowanie lub szczepienia i przyzwyczaimy się jak do grypy.