SPP – Stajnia Literacka

Z powodu kłopotów zdrowotnych nie mogłam bywać na spotkaniach Stajni Literackiej w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu. Od kilku lat jestem słuchaczem wykładów profesora Muldner – Nieckowskiego, organizowanych przez  Oddział Warszawski Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w ramach Warszawskiej Szkoły Pisania i Stajni Literackiej SPP . Spotykamy się raz w miesiącu na dwie godziny. To mało, dlatego bardzo mi szkoda każdego wykładu na którym nie mogę być. I dopiero teraz w kwietniu, udało się. Zaskoczyła mnie reakcja znajomych, którzy przywitali mnie ciepło. Mimo, że spotkania są rzadko, to zdążyły wytworzyć się serdeczne więzi.

fot. A. Liber

To już 68 warsztaty literackie. Jak zwykle uczestniczyli w nich zaproszeni poeci, prozaicy, dramatopisarze, którzy zaczynają swoją przygodę z literaturą, a przede wszystkim członkowie Stajni Literackiej SPP. Tematem spotkania było omawianie  przygotowywanej do wydania nowej antologii , już trzeciej i omawianie utworów członków Stajni poprzedzone wykładem profesora Piotra Müldner-Nieckowskiego.

fot. A. Liber

Było dużo ciekawych prezentacji literackich, które przedstawialiśmy osobiście, a potem każdy miał możliwość podzielenia  się swoimi spostrzeżeniami. Komentarze są zwykle bardzo konstruktywne i pomagają spojrzeć z dystansem na to co tworzymy. Ja tym razem nie poddałam pod dyskusję swojego wiersza, bo nic nowego nie napisałam. Miałam wprawdzie przygotowany utwór na temat sali wykładowej, co było kiedyś zadanym nam tematem pracy domowej, ale było wielu chętnych do zaprezentowania się więc  dzisiaj zrezygnowałam.

fot. A. Liber

SALA  WYKŁADOWA   Anna Kulesz marzec 2018

 Wierszem opisać salę wykładową?
Ach, cóż za pomysł, jak ja to zrobię?
 
Na myśl przychodzą same banały
ma być bez rymu, czy z rymem cały?
 
Czy rytm utrzymam w sali temacie
z kropkami pisać , bez kropek czasem?
 
Brak inspiracji, brak mi pomysłu
choć wykładowych sal jest bez liku
 
wyposażone w sprzęt audio, “vidio”…
a to się w Stajni we wtorek zdziwią,
 
że nie wiedziała co ma napisać
a przecież mogła kogoś podpytać.
 
Dużo się dzieje na takich salach
choć czasem kogoś senność zniewala,
 
bo kiedy z podium płynie słów potok
nieraz się samo zamyka oko.
 
Fotele miękkie i wyściełane
o spanie na nich proszą się same.
 
Tylko pajączki te pod podłogą
nie śpią, gdy tupnie ktoś mocniej nogą.
 
Środkowe rzędy robią krzyżówki
w ostatnich miejsce jest do dyskusji.
 
Lecz w naszej sali cisza makowa
bo Profesora chłoniemy słowa.
 
Gdy minut dziesięć ma na mównicy
to cenną wiedzę łapiemy wszyscy.
 
Taką ma rolę sala wykładowa
by umysły kwitły od jasności słowa.

 

NOK – WIOSENNY KONCERT

 

********************

AUTOR  ZDJĘĆ  WŁODEK KULESZ

Rewelacyjny wiosenny koncert odbył się wczoraj w NOK. Artyści zespołu wokalnego WYŻYNY pod kierownictwem Antoniny Kokszar, przywitali widownię odśpiewanym Polonezem Rycerskim, a następnie ruszyli do tańca przy dźwiękach wspaniałego poloneza Wojciecha Kilara wprawiając przybyłych gości w zachwyt i… wzruszenie.Koncert był bardzo urozmaicony. Żywiołowe polki przeplatane nastrojowymi piosenkami o wiośnie i dawnymi starej Warszawy. W rytm tanga, twista i walca tańczono na scenie i przed sceną porywając widzów do wspólnej zabawy. Na zakończenie goście i artyści zaśpiewali razem “Niech no tylko zakwitną jabłonie…” powtarzając tę piosenkę na bisy.

**************

Po pobycie w szpitalu nie odzyskałam jeszcze na tyle siły, żeby wystąpić z zespołem, ale kibicowałam z widowni i całym sercem wspierałam artystów.

******

TAK SOBIE ODPOCZYWAM…

Tak sobie jeszcze odpoczywam po pobycie w szpitalu i tak mi brakuje ruchu i śpiewania. Zbliża się koncert w którym miałam brać udział, a nie wiem nawet czy będę miała siłę uczestniczyć jako widz.Pozostała mi tylko pamiątka w formie zdjęć z sesji  przed koncertem  i sukienka na wieszaku, której nie będę miała okazji założyć. Nie lubię bezczynności i tak sobie myślę, że chciałabym teraz dogonić ptaki i patrzeć z góry na tę piękną zieloną wiosnę, która w końcu zdecydowała się przyjść.

olej na płótnie Anna Kulesz

Wokół przyroda budzi się do życia. Uwielbiam ten moment, kiedy rozwijają się listki, a drzewa i krzewy bogato kryją  kwiaty. Patrzę na to tak, żeby tłem było niebieskie niebo. Najcudowniejszy widok, rajski niemal.

fot. Anna Kulesz

 

Autorką następnego zdjęcia kwiecistej wiosny jest Grażyna Zwardoń, moja serdeczna koleżanka z zespołu Wyżyny, która też lubi fotografować  jak widać, z dobrymi efektami.

 

 

 

 

 

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie