DZIEŃ MATKI

To taki trochę pokręcony dzień; radość że się matką jest i smutek, że Matki już się nie ma.

Rano położyłam na Jej grobie czerwoną różę i zapaliłam znicz.

IMG_4941

akryl na płycie – Anna Kulesz

Od śmierci Mamy minęło siedemnaście lat. Niech Jej Bóg da wieczną szczęśliwość. Była wspaniałym człowiekiem. Czuła, bezgranicznie dobra, cicha i romantyczna. Wyrozumiała dla innych, krytyczna i wymagająca wobec siebie. Cierpliwa, przygarniała do swojego serca wszystkich nie oczekując niczego w zamian. Uczyła nas tolerancji dla wszelkiej inności i szacunku do drugiego człowieka. Śpiewała nam, opowiadała o historii Polski, dziejach rodziny (“Kto nie wie skąd przychodzi i komu siebie zawdzięcza, ten nie odkryje tez, dokąd powinien iść” – Franz Kampfhaus) i o wojnie. Godzinami siedziałam zasłuchana jak czytała moje ulubione książki, albo razem rysowałyśmy kolorowe obrazki. Nauczyła mnie szyć, gotować i tańczyć walca, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Od niej wiem jakie zioła stosować na jakie dolegliwości i wiedzę tę przekazuję swoim dzieciom, żeby nie dały zdominować się przez  chemiczne leki, bo “Graviora quaedam sunt remedia periculis”.

skanowanie0057

Była bardzo skromna, nie nosiła biżuterii, nie malowała się, ale błyszczała dobrocią,  a Jej śmiech i humor udzielał się wszystkim wokół . Pewnie dzięki Niej potrafię teraz patrzeć na siebie i wiele spraw ze zdrowym dystansem i postrzegać czasami świat jak w krzywym zwierciadle.  Szkoda Mamo, że już Cię z nami nie ma.

DZISIAJ

Rano wpadłam na pomysł, żeby zebrać wszystkie Mamy z najbliższej rodziny u siebie w ogrodzie. Zamiast świętować każda w swoim domu, można spotkać się razem i cieszyć wzajemną obecnością, dopóki jest nam to jeszcze  dane. Od pomysłu do czynu  droga u mnie zwykle krótka i zrobiło się spotkanie wielopokoleniowe co sprawiło wszystkim dużo radości. Najmłodszy uczestnik miał trzy,  najstarszy prawie dziewięćdziesiąt lat, a Mam uzbierało się siedem. Panowie wnieśli w to Święto nutkę słodyczy  ulubionymi przez nas ciastami z Cukierni Meryk. Całe spotkanie okazało się  strzałem w dziesiątkę. Pogoda wymarzona, kleszcz chyba nikomu nigdzie się nie wessał, humory doskonałe i dzień upłynął bardzo miło.

CZERWONE KASZTANOWCE NA KRAKOWSKIM

Nie wiem czy kiedykolwiek znudzi mi się spacer Krakowskim Przedmieściem. Nawet jak się spieszę, to nie wsiadam do autobusu.

Wielu z nas pędzi przed siebie z wbitym w ziemię wzrokiem i nawet nie zauważa cudów przyrody nad swoją głową. A wystarczy spojrzeć trochę w górę na Krakowskim Przedmieściu przy pomniku Mickiewicza, by zachwycić się czerwonymi kasztanowcami.

IMG_0003fot. A.Kulesz

Nie spotyka się ich często. Są delikatniejsze od białych i kremowych, potrzebują więcej słońca, ale są też odporniejsze na   szrotówka  kasztanowcowiaczka.

IMG_0011fot. A.Kulesz

 

Ale Babki Plus – sobotni KONCERT w SDK

W końcu słońce się do nas uśmiecha. To pierwsza tak ciepła sobota od długiego czasu. Majówki, działki, wycieczki za miasto, komunie i spacery w które maj obfituje nie były jednak  przeszkodą, żeby i na nasz koncert pt. „I znów zakwitły jabłonie”,  przybyć.

IMG_1730fot. Grzegorz Jasiński

Widownia, choć nie tak pełna jak zawsze, to jak zawsze bardzo serdeczna. Bawiliśmy się wszyscy doskonale. Utwory śpiewane przeplatane poezją K.I. Gałczyńskiego stanowiły razem jednolity spektakl wzajemnie się uzupełniając.

 Do repertuaru włączyliśmy niedawno rosyjską, trudną do wykonania piosenkę „Wołga rieczeńka” śpiewaną w trzygłosie. Włożyliśmy w nią sporo pracy i nadal ćwiczymy. Widownia wstrzymała oddech ze wzruszenia, ale tak jest zawsze, że piosenki rosyjskie cieszą się ogromną sympatią. Nic więc dziwnego, że zwykle to one idą na bisy. Tym razem również wykonana solo przez naszą koleżankę „Winowata-li ja”, śpiewana ze swadą i humorem.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie