SDM i „PROMYCZEK”

Po kilku latach znowu byłam na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa. Zespół zagrał   na rzecz Hospicjum Dziecięcego Promyczek, którego założycielem i prezesem jest ksiądz Paweł Dobrzyński. Cel jest szczytny, a SDM grał dla Promyczka już wiele razy.

IMG_0001 prezes PROMYCZKA (fot. Anna Kulesz)

W pierwszej części koncertu zespół wykonał nowe utwory, spokojne, mało jeszcze znane, a potem był powrót do przeszłości i sala oszalała… wielkie brawa i śpiewanie z zespołem. Widownia wiekowo bardzo różna, choć przeważała młodzież. Nic dziwnego, bo to oni śpiewają ballady SDM-u na wycieczkach, spływach i biwakach przy ognisku. Kto raz pokocha SDM nie jest już w stanie się od niego uwolnić do starości. I dla mnie, jak już pisałam na swoim blogu, piosenki zespołu są najlepszym tłem do malowania.

IMG_0003fot. A.Kulesz

Zespół zaśpiewał Bieszczadzkie anioły, Czwarta nad ranem, Jak, ale dech wstrzymaliśmy przy solówce gitarzysty  w utworze Nie brookliński most.  Po prostu rewelacja!!!! Ale oni zawsze czymś zaskakują.

Teksty piosenek, to wiersze   Edwarda Stachury, Adama Ziemianina, Bolesława Leśmiana i  innych poetów, a muzykę komponuje lider zespołu Krzysztof Myszkowski. Jest czego posłuchać i przy czym się wzruszyć. Toteż  publiczność nie chciała rozstać się z wykonawcami , którzy bisowali ponad pół godziny przy owacjach oczarowanej widowni.

MARZENIA SENNE

Moje senne marzenia mogłyby być bogatym materiałem dla Freuda, gdybym przyszła nieco wcześniej na świat. Jednak obecnie, pełne treści barwne sny, które zapamiętuję niemalże w całości, stanowić mogą jedynie inspirację do tworzenia obrazów czy pisanych przeze mnie wierszy, jak ten z cyklu 

SNY

W atramentowej głębi
zatrzaskuję powieki jak bursztynowe wieko skrzyni
pełnej skarbów minionego dnia
Morfeusz zaprasza do wędrówki w podświadomość
przywołując postacie z przeszłości

obrazy przenikają się i nakładają
w mlecznej nieostrości
jak na obrazach Chagalla
tworząc nierealne kształty
ekspresyjną zielenią i czerwienią podsycane

słychać urywane rozmowy, śmiech, szepty…
twarze przybliżają się i oddalają
by po chwili zniknąć w zawirowanej przestrzeni
która szarpie mnie i huczy w uszach
jak dzwony złotogłowej cerkwi

otwieram oczy… świta.

IMG_6232Anna Kulesz – gwasz na kartonie

Świadoma jestem, że sny są wytworem własnej aktywności psychicznej, a nie działania sił boskich czy demonicznych i nie staram się ich tłumaczyć jako przepowiednie czy ostrzeżenia. Raczej zastanawiam się w oparciu o jakie zdarzenia z przeszłości powstały. Nasze zmysły rejestrują tylko te fragmenty rzeczywistości, które mieszczą się w przyjętych schematach, reszta siedzi w podświadomej sferze i właśnie połączenie tych dwóch elementów tworzy nasz sen.

IMG_2018xAnna Kulesz – akryl

Bezsensowne wobec tego wydaje mi się korzystanie z wszelkich senników, bo duchowość człowieka jak i jego życie , jest sprawą indywidualną każdego , przypisaną ściśle tylko tej jednej osobie, więc i marzenia senne, pojawiające się w fazie REM, opierają się właśnie na nich.
Im więcej śnimy, tym jesteśmy zdrowsi, bo we śnie wyrzucamy śmiecie w postaci skrywanych za dnia emocji, których nie chcemy lub nie możemy ujawniać z różnych powodów. Ale żeby to się stało nie powinno się  zatruwać myśli złymi sprawami w chwili zasypiania. Sprawdziłam to i stosuję z zadowalającym rezultatem.

1 MARCA – DZIEŃ PAMIĘCI ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH

 

„Tu jest Służewiec, to są polskie Termopile”

Przechodniu! Odkryj głowę! Wstrzymaj krok na chwilę!
Tu każda grudka ziemi krwią męczeńską broczy,
Tu jest Służewiec, to są polskie Termopile,
Tu leżą ci, co chcieli bój do końca stoczyć.

Nie odprowadzał nas tutaj kondukt pogrzebowy,
Nikt nie miał honorowej salwy ani wieńca.
W mokotowskim więzieniu krótki strzał w tył głowy,
A potem mały kucyk wiózł nas do Służewca.

Nie szedł tutaj za nami żaden ksiądz z modłami,
Nie żegnała nas marszem żałobna kapela.
I tylko gwiazdy mówią nam, że Bóg jest z nami
I wiatr nam szumi: Jeszcze Polska nie zginęła!

Z Jej imieniem na ustach zwyciężyć lub zginąć
Szliśmy w oddziałach Wilka i murach Starówki,
Pod Narwik, pod Tobruk, pod Monte Cassino,
By w tym piasku kres znaleźć żołnierskiej wędrówki.

Nikt na naszym pogrzebie nie wygłaszał mowy,
Nikt nam nad grobem zasług naszych nie wspominał.
W korytarzu więziennym był sąd kapturowy,
A wyrok odczytali siepacze Stalina.

Nikt nam imion nie wyrył na płytach z marmuru
Pozostały po nas tylko na ścianach napisy
W celach, które patrzyły na nasze tortury
I wspomnienia wyryte w sercach towarzyszy.

I pozostał po nas w murach mokotowskiej kaźni
Duch, który krzepić będzie serca naszych braci
I da im siłę – śmierci w twarz spojrzeć odważnie,
Bo za wolność i życiem nie szkoda zapłacić.

Niech żyje wolna Polska! takeśmy wołali,
Gdy nas wyprowadzano ostatni raz z celi.
Obyście tej wolności, bracia, doczekali,
Której już nam nie będzie dane z wami dzielić.

Ale gdy tylko prysną niewoli kajdany,
Kiedy się skończy pasmo stalinowskich zbrodni,
Przyjdźcie tu do nas, towarzysze z Mokotowa,
I krzyknijcie nam: „Bracia, już jesteśmy wolni!”.

(Wiersz Tadeusza Porayskiego, więźnia Mokotowa)

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie