ANNA JANKO DZIEWCZYNA Z ZAPAŁKAMI

Dziewczyna z zapałkami – Anna Janko

Po “Przeglądarce”  Anny Janko, wypożyczyłam “Dziewczynę z zapałkami” tej samej autorki. Bardzo lubię taki styl pisania. Rzeczowo, z humorem, z dystansem do siebie i świata. Czyta się trochę jak poezję.”Dziewczyna…” okazała się bliższa mi, niż się spodziewałam. Niby fikcja literacka, a książka jakby o mnie, choć bez tych dramatycznych przeżyć. W zasadzie bohaterka to niemalże identyczna osobowość, podobne tez miejsca i zdarzenia. Chyba w tym tkwi fenomen pisarza, żeby czytelnik utożsamiał się z postaciami opowieści. Tylko, żeby aż tak? Taki sam znak Zodiaku,  codzienne zapiski z całego życia, lista zadań na każdy dzień, a związek z Brombergiem… chyba jednak nie każdy ma. Nawet imię podobne. No i towarzyszące “czy ty zawsze musisz inaczej niż wszyscy?”. A zegar z kukułką w domu… jaka zbieżność.  Ale zapewne jestem jedną z bardzo typowych reprezentantek społeczeństwa i wiele czytelniczek powie “o, to o mnie”.

Książka jest równie interesująca jak “Przeglądarka”, dlatego na czytanie czeka już następna tej właśnie autorki, ale tematyka zupełnie inna.

ANNA KULESZ OBRAZY

W tym zestawie są wszystkie pory roku na moich obrazach. Codzienność podsuwa tematy. Można wybrać motyw do wiersza, felietonu, albo po prostu zrobić zdjęcie. Życie pędzi, umykają zdarzenia, piękne chwile i jeśli nie zatrzymamy ich w jakiejkolwiek formie, to znikają bezpowrotnie. Piszę pamiętniki niemalże przez całe swoje życie i zdarza się, że czytając dawne wpisy, mam wrażenie, że pisał to ktoś inny, bo niektórych faktów w ogóle nie pamiętam. Mózg działa wybiórczo, dba o to, żebyśmy go nie zaśmiecali, ale niektóre drobne sytuacje warte są przypomnienia.

Teraz utrwalam barwy jesieni. Nie muszę ich wyszukiwać, wystarczy zatrzymać się na ulicy idąc po zakupy. Tyle jest piękna wokół. Za dwa dni nie będzie już tych bordowych liści.

W doniczkach jeszcze ciągle kwitną pelargonie, choć nawet ich nie podlewam. Ponieważ wykazują tak dużą odporność, jutro to zrobię. Niech trwają do pierwszych mrozów.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie