Niewielu z nas udaje się stanąć na uboczu tego, co się dzieje wokół. Tym niemniej znam takie osoby, ale to w efekcie jest oderwaniem od rzeczywistości. Czy bardziej chcemy czy mniej, to w obecnych czasach sytuacje zmuszają, żeby korzystać z telefonu, internetu, a wtedy przepadamy, bo jesteśmy narażeni na śledzenie, zmuszani do akceptowania wszystkiego co nam się podsuwa, wręcz atakowani nachalnymi reklamami. Ciągle pojawia się “akceptuj”, “zgadzam się” etc. Albo wyrażasz zgodę i dostajesz dostęp do tego czego szukasz, albo blokada i stoisz w miejscu. Czegokolwiek zaczynamy szukać, natychmiast mamy pełną ofertę tego artykułu na swojej poczcie i wszędzie gdzie się pojawimy. Chyba wszyscy akceptują podsuwane pisane drobnym drukiem teksty bez czytania i tylko Bóg jeden wie na co się godzimy, żeby dojść do tego co nam potrzebne. I tak dajemy się łapać w sieci. Żeby poczuć się bezpieczniejszym i mieć większą prywatność , to trzeba odciąć się od wszystkich mediów, a to powoduje poczucie wykluczenia, bo życie pędzi obok nich. Trudno cokolwiek załatwić, bo urzędy też skomputeryzowane. Nie ma wyjścia. Życie pędzi i trzeba się dać porwać w zastawiane sieci , albo zostać daleko na końcu. Bo kij zawsze ma dwa końce.
Anna Kulesz “w sieci” gwasz na kartonie