Archiwa tagu: przemijanie

MÓJ CZAS ODLATUJE

Mój czas odlatuje
jak zapach jaśminu wiosną
jak kolorowe motyle na łące
jak woda w górskim potoku
jak dźwięki cerkiewnych dzwonów
Mój czas odlatuje
jak chwile szczęśliwe
których nie można zatrzymać (Anna Kulesz)
Zdjęcie zrobione w czasach PRL. Szłyśmy z córką na  przyjęcie z okazji 18 urodzin, które miało być kolorowe i radosne. Czasy były trudne, ale może to podsuwało pomysły i inwencję. Zawsze i wszędzie bawiliśmy się świetnie i mile wspomnienia pozostały na zawsze.
Pewnie spożywana przeze mnie czekolada w dużych ilościach sprawia, że każdego dnia budzę się z optymistyczną myślą, że będzie on jeszcze lepszy od poprzedniego i przyniesie miłe chwile, ale wiem też , że z każdym przesunięciem wskazówki zegara  mój czas odlatuje. Dlatego nie wolno mi stracić ani jednej minuty, więc śpiewam, tańczę, czytam, uczę się, kocham, piszę i zwiedzam. W przyszłości będą to już  tylko wspomnienia… z tabliczką dobrej czekolady 🙂
Znalazłam na FB obrazek, który bardzo pasuje do mojego wiersza i przesłanie zgodne jest z moim życiowym mottem, dlatego nie mogłam się oprzeć, żeby go tu nie wkleić.

CHWILA ZADUMY

Dzisiejsza próba śpiewania staromiejskiego zespołu Ale Babki [Plus] nie odbyła się. W tym czasie żegnaliśmy wszyscy naszego kolegę, który zmarł kilka dni temu. Wiesio był z nami od niedawna, ale wprowadził do naszego zespołu dużo ciepła i serdeczności. Bezkonfliktowy, potrafił z każdym nawiązać dobre relacje. Uśmiechnięty i skromny, choć miał powody, żeby być dumny ze swojego doskonałego słuchu muzycznego. Śpiewał kiedyś w Filharmonii Świętokrzyskiej, udzielał się  muzycznie w DP przy ul Paca. Grał na instrumentach klawiszowych i śpiewał w duecie z prowadzącą nasz chór, Anią Dąbrowską. Dzisiaj my zaśpiewaliśmy Jemu, przy trumnie – “To świt to zmrok” – w kaplicy Cmentarza Północnego na Wólce Węglowej.

Każdy chyba podczas jakiegoś pogrzebu ulega zadumie nad przemijaniem, nad sobą, nad sensem istnienia. Jest nam smutno, jakoś niewygodnie ale taki jest naturalny bieg życia. Chwile lepsze przeplatają się z tymi gorszymi. Są momenty radosne, ale  nikogo też nie omijają te tragiczne. Bywają chwile szczęśliwe, ale trwają zwykle  krótko przerywane codziennymi trudnościami, które nie zawsze od nas zależą. Pojawiają się przyjaźnie wywołujące euforię , ale i one często rozpadają się na skutek zawiedzionych oczekiwań, a może wzajemnych błędów. Już nie wspomnę o miłości na którą wszyscy czekają idealizując ją, a kiedy przychodzi jest tak kapryśna i wymagająca, że często zmienia się w niechęć. To wszystko chyba jest efektem naszej niedoskonałości i tego, że mamy zbyt duże wymagania wobec innych, a nie zauważamy swoich potknięć. No tak, ale to dotyczy tylko naszego życia, które analizujemy kiedy ktoś odchodzi. Jednak wobec śmierci wszyscy jesteśmy jednakowo bezsilni i równi… Ona przychodzi kiedy chce, do kogo chce  i zwykle nas zaskakuje, ale i tak wniosków z tego nie wyciągamy i wszystko toczy się dalej bez zmian.

Mogłam tego wpisu nie robić, ale życie składa się z różnych sytuacji. Nie ma w nim miejsca tylko na zabawę i radości. Kłopoty i smutki przeplatają się z momentami szczęścia. Ważne jednak, żeby wyciągać  ze wszystkiego dobre wnioski.

PRZEMIJANIE

Tuż przed północą usłyszałam wiadomość o śmierci lubianej przez wszystkich aktorki, Anny Przybylskiej. Już w nocy emitowano wspomnienia o niej, przeplatane rozmowami z osobami ze świata kultury.
Cieszyła się dużą sympatią, ale nie sądziłam, że jej śmierć wyzwoli tak spontaniczną i ogromną reakcję na forach i że tak dużo uwagi poświęcą jej media.

Choroba często kieruje ludzi w kierunku religii. I w tym przypadku tak się zdarzyło. Aktorka powiedziała o tym w jednym z wywiadów, w sposób nadzwyczaj normalny:
„Wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę. Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale uwierz mi, że po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś…”

Każda śmierć wywołuje w nas refleksje o przemijaniu, ale wielu się broni przed takimi myślami, bo budzą niepokój, obawy, jak jest TAM, w tej bezprzestrzeni, w tym bezczasie, PO TAMTEJ STRONIE? Czy coś jest, czy nic nie ma?

Tak wiele dokonano w każdej dziedzinie, zdobywamy kosmos, odnajdujemy ślady życia sprzed tysięcy lat, a na to jedno pytanie nikt do tej pory nie odpowiedział. Nikt tej TAJEMNICY nie odkrył, dlatego nie zagłębiam się w te wszystkie paradoksy, dziwne teorie i rozważania, tylko niezmiennie chodzę na taką „niedzielną kawę”, jak określiła to Ania Przybylska, po której wszelkie sprawy i problemy same się rozwiązują. Bo jak powiedział św. Augustyn „Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu”.