Wszystkie wpisy, których autorem jest admin

SYLWIA KUBIK – W CIENIU MAJDANKA

Pierwszy raz przeczytałam książkę tej autorki. Nie tylko dlatego, że tematyka dla mnie interesująca, ale również miejsce. Lublin, to moje korzenie. Prawie od urodzenia spędzałam tam letnie miesiące. Tam urodzili się moi dziadkowie i mama, ale na Majdanku byłam dopiero jako nastolatka. Mówiono mi o tym miejscu oszczędzając szczegółów.  

Teraz jest tam cisza, którą rozsadza wyobraźnia. Czuje się tragedię, ale nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie co przeżywali więźniowie. Książka  Sylwii  Kubik wpadła mi przypadkiem w ręce w bibliotece  i natychmiast zabrałam ją do przeczytania. Smutna , jak wszystkie opowiadania i dokumenty o wojnie, ale każdy  powinien tę historię znać. W książce przeplątają się obrazy życia w obozie  i tego co dzieje się w tym czasie za jego ogrodzeniem, w lubelskich wioskach. Jak funkcjonowały  rodziny, które rozłączyła wojna. Sąsiad donosił na sąsiada, krewni udzielali pomocy ze strachem, a nawet z niechęcią. A w obozie? Matka z małymi dziećmi  w warunkach niewyobrażalnie tragicznych. Brak jedzenia, picia,  insekty oblepiające i wgryzające się w ciało. Brak higieny powodował, że rany ropiały, odpadała skóra z włosami, a wszy wgryzały się nawet w rzęsy. Ogromna śmiertelność, stosy ciał zmarłych i półżywych. Razem. To był raj dla szczurów, które tam ucztowały. Pożerały zwłoki i rosły do rozmiarów dużego  kota. 

Panował straszny głód. Więźniowie dostawali resztki zepsutego jedzenia i śmierdzący napój zamiast herbaty czy czystej wody. To powodowało ciągłe biegunki, a korzystało się tylko z dołów, które zastępowały ubikacje. Ci słabsi często do nich wpadali i topili się w fekaliach. Autorka opisuje też ze szczegółami stan psychiczny ludzi w drodze do obozu, wzajemną pomoc, ale też i oschłość i wykorzystywanie tych, którym pomagano.

Nikt nikomu nie ufał. Strach przed Niemcami, Rosjanami i Ukraińcami. Ci ostatni byli nieprzewidywalni i wszystkiego można się było po nich spodziewać. Przesiedleni na polską ziemię wyobrażali sobie, że to kraj pełen obfitości i byli bardzo niezadowoleni, więc rekompensując rozczarowanie kradli i dewastowali wszystko.

Kiedyś robiłam notatki z książek, które mnie szczególnie zainteresowały, teraz robię fotki wybranych stron. Zawsze po takiej lekturze zostaje wielki smutek. Tę książkę powinno się przeczytać, a potem wybrać do obozu na Majdanku. Każdy powinien mieć świadomość okrucieństwa wojny, bo to się nigdy nie zmienia.

Majdanek opisuję na tym blogu w zakładce NIEZAPOMNIANE MIEJSCA (drugi wpis) LUBLIN POCZEKAJKA i BRACIA KAPUCYNI https://annakulesz.pl/felietony-2

MĘCZĄCE SPAMY

Wystarczy jeden dzień mojej nieobecności na blogu, a roi się od setek rozmaitych spamowych komentarzy. Nie zawsze mam czas, żeby zrobić wpis, a jak go znajdę, to muszę poświęcić na usuwanie bzdur, tematycznie tak różnorodnych, że trudno uwierzyć. I tak zamiast napisać to co bym chciała, to ślęczę czasami godzinami, żeby oczyścić teren. Używam tutaj wyłącznie języka polskiego, a dostaję teksty we wszystkich chyba jakie istnieją. Oczywiście, że nie czytam, tylko likwiduję, ale dzisiaj nie ma zmiłowania. Atak, atak i atak, a w mowie dochodzi jeszcze agresja, zniecierpliwienie i brak empatii. Każdy widzi tylko swój czubek nosa. Przepycha się, wyrywa co się da i ciągnie dla siebie, dla siebie. A jak coś za darmo, to nie ma umiaru, jak by była wokół taka wielka bieda. I co ciekawe, kieszenie napychają wcale nie ci, którym jest ciężko. Fenomen! Im lepiej, tym gorzej. Ale raczej zakończę, bo jakiś dzień gorszy mam chyba, chociaż to przecież Święto Trzech Króli… a może nawet Sześciu, jak mniema jeden ze znanych polityków. Ale o takich wpadkach pisać nie będę, bo to temat rzeka i mogłoby być za wesoło. Dochowam też zasady, którą tu sobie narzuciłam. Żadnej polityki. Pst, więcej ani słowa. Może tylko jakiś obrazek by się przydał. Zaraz przejrzę czy coś się nadaje. O! może rozerwany Herod z Opowieści Wigilijnej Bartłomieja Wagnera. Tego jeszcze nie wstawiałam. Zaraz go odszukam…

Anna Kulesz pastele na kartonie

No i jest. Tak kończą źli ludzie. Rozpadają się na kawałki, a z ich wnętrza wyłazi robactwo.

BUSZUJĄCY W ZBOŻU J.D.SALINGER

Książka napisana młodzieżowym stylem, który nie należy do moich ulubionych. Pamiętam, że podobnie pisałam dawno, dawno temu swoje pamiętniki. Z wiekiem wszystko się zmienia, również język, ale młodzi zapewne z chęcią przeczytają. Próbowałam kiedyś wracać do książek, które zachwycały mnie w wieku dorastania, ale teraz nie wywołują zainteresowania. Tak jest i z “Buszującym w zbożu”. Za późno ją czytam, bo teraz bliższa jest mi inna tematyka. W “Buszującym…” opisana jest codzienność i buntownicze zachowania młodych, które w tamtych czasach budziły wiele emocji. Książka była więc kontrowersyjna, ale dzisiaj chyba tak nie szokuje. Tym niemniej budzi interesowanie, a to zawsze było i jest siłą napędową popularności. Dużą jej wartością jest szczerość. Autor nie owija w bawełnę swoich odczuć. Nie lakieruje, nie słodzi, co bardzo mi się podoba, a krytykuje. Nie dlatego, że jest złośliwy, nie. On tak odbiera zachowania innych, dziwactwa ich charakteru, wyglądu. Tego wprost zazwyczaj się nie mówi, ale myślę, że wielu z nas ma podobne odczucia. Podobne w wieku dorastania, bo później mamy więcej dla wszystkich i wszystkiego, tolerancji. to jeden z fragmentów.

Moje czytanie zbiegło się z emisją w telewizji, biograficznego filmu o autorze tej książki. “Zbuntowany w zbożu”, to fragment  z życia pisarza J.D. Salingera, podczas i po II wojnie światowej. Lubię łączyć informacje z różnych źródeł, to daje szerokie i dokładniejsze wyobrażenie o pisarzu i książkach, które tworzy.