Jeszcze ciągle staram się ograniczać wychodzenie z domu. Mam co robić, chociaż nie są to zajęcia, które mnie satysfakcjonują. Od jakiegoś czasu segreguję książki, które nie mieszczą się już na półkach. To akurat lubię. Przypominam sobie treść tych przeczytanych, przeglądam tytuły, których przeczytać nie zdążyłam, odkrywam archiwalne egzemplarze, do których mam szczególny sentyment, a na wyjątkową półkę odstawiam te z dedykacjami od różnych autorów.
Jest też miejsce na książki w których na zawsze pozostanie mój ślad. Kiedy mnie już nie będzie, pozostaną słowa, które ułożyłam w wiersze, felietony, opowiadania i pozostaną rysunki, którymi je zilustrowałam. Niektóre grafiki trafiły również na okładki (Słowianka, Tak być mogło, Co jest pisane i Co wyśpiewały fale zatoki na odwrocie tomiku obraz rybaka).
Przed chwilą dotarła też do mnie międzynarodowa antologia pt. Klinika Strachu,
w której autorzy dzielą się na gorąco swoimi refleksjami na temat pandemii i tomik z kwiatowego cyklu pt. Fiołki. Obie wydane przez SAP. Okładki zaprojektowała i wykonała Renata Cygan.
Muszę co jakiś czas segregować książki, żeby się wszystkie pomieściły, ale rozstania są bardzo bolesne. Przekazuję je w różne dobre miejsca niech inni korzystają.
Cóż, nie wszystkie książki zasługują na przetrwanie. Remont mieszkania, później przeprowadzka skłoniły mnie do znacznej redukcji zasobów biblioteki domowej. Patrząc na tytuły pisarzy wiernych komunizmowi i znając dobrze treść ich ksiażek, czułem się jak ofiara reżimu, która nareszcie ma okazję, by odpłacić zdrajcom za próbę zniewolenia mnie, moich najbliższych i wszystkich Polaków. Refleksja, że są świadectwem polskiej trudnej historii nie przekonała mnie. Trafiły więc na „śmietnik historii”. Dawanie im kolejnej szansy uznałem za czyn antypatriotyczny.
Takie sytuacje zmuszają do segregowania, ale jakoś nie potrafię pozbyć się i tych które są dalekie od moich przekonań politycznych. Zostawiam je po to, żeby mieć dowód manipulacji, sterowania, zakłamywania polskiej historii. Te książki kształtowały przecież moją świadomość, bo z nich uczyła szkoła. Może nie do końca, bo miałam mądrych rodziców. Ale ludzie zawsze będą podzieleni, bo to co dla jednych dobre, dla innych może być koszmarem, a chyba nigdy nie osiągniemy takiej dojrzałości politycznej, żeby iść na kompromisy i spokojnie rozmawiać, a nie narzucać agresywnie, często wulgarnie, wszystkim swoich przekonań.