KRÓLEWSKIE OGRODY – letni wieczór przy świecach

 

Spędziliśmy dzisiejszy  wieczór przy świecach słuchając wykładu Joanny Grzonkowskiej o ogrodach z widokiem na Wisłę i warszawskich rezydencjach w XVIII w. Wykład odbył się w Skarbcu Wielkim Zamku Królewskiego zakończony pokazem tańca barokowego w wykonaniu Varsavia Galante.

 

Delektując się winem na Tarasie Ogrodu Górnego podziwialiśmy widoki miasta w świetle zachodzącego słońca i parę tancerzy umilających nam wieczór.

ŻYRARDÓW I ŚWIĘTO LNU

Bardzo atrakcyjna okazała się wycieczka do Żyrardowa, miasta w którym zachowały się chyba wszystkie przedwojenne budynki. Wycieczka połączona z obchodzonym w tym dniu Świętem Lnu. Program przewidywał zwiedzanie Muzeum Lniarstwa

 Muzeum Mazowsza Zachodniego  i obejrzenie inscenizacji strajku szpularek z roku 1883.

Policja carska pilnowała porządku i rozganiała strajkujące szpularki

Atrakcją okazała się też Parada Miasta Żyrardowa w której udział wzięli przedstawiciele różnych grup społecznych i aktorzy mającego odbyć się widowiska.

Ale moją uwagę  przyciągają zawsze konie mechaniczne, które budzą wspomnienia motocyklowych wojaży. To se ne wrati i tego mi bardzo szkoda. Kto nie spędził czasu w takim siodle nie jest  w stanie wyobrazić sobie ile daje to radości 🙂 Kiedy słyszę pracę motocyklowego silnika , to moje serce dużo szybciej bije.

Ale teraz powrót do wydarzenia. Bardzo ciekawie zaprojektowano Święto Lnu. W dawnej hali produkcyjnej rozstawiono stoiska przy których na oczach zwiedzających odbywał się  pokaz otrzymywania nici lnu z roślin. Do tej pory znałam taki proces tylko z opowiadań.

W innej części sali wyeksponowano wyroby z tego surowca.

Można też było zrobić sobie samemu ozdóbkę – biżuterię lnianą według swojego pomysłu.

Spragnieni mogli się napoić, co oczywiście zrobiłam, bo napój Fabryczny był wyśmienity. Nazwa pewnie nawiązuje do czasów kiedy zwykłą herbatę zastępowała taka z prądem 😉

Posilić się też było czym , żeby wlazło w biodra. Ale co tam… czy ja sobie zawsze muszę wszystkiego odmawiać?

Można też było zabrać ze sobą lniany “woreczek szczęścia” prosto spod igły napełniając go własnoręcznie pachnącą lawendą.

Pobyt w Żyrardowie zakończyliśmy wsłuchując się w żabo-ptasi koncert w Parku im. Karola Augusta Dittricha i wpatrując się w kaczą rodzinę  odbywającą wieczorny  spacer po jeziorku. Było tak miło i spokojnie.

 

 

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie