

To już kolejna sztuka jaką miałam okazję oglądać w tym Wielkim Teatrze pod Gwiazdami jak go sobie nazwałam, bo istniejąca oficjalna nazwa, to TEATR STAJNIA o którym już wcześniej pisałam na blogu. Ogromnym atutem są tu sztuki pisane i reżyserowane przez Antoninę Annę Pałasińską. Mają taki specyficzny niepowtarzalny klimat. Teatr Stajnia to teatr amatorski, ale gra aktorów jest profesjonalna. Podziwiam też kostiumy, scenografię – wszystko jak w najlepszym teatrze. Niestety z tych najlepszych warszawskich wychodzę ostatnio często zawiedziona.Ceny biletów są bardzo wysokie a gra dwóch aktorów i treści bywają niezrozumiale udziwnione, że to niby taki nowym nurt w sztuce.
W Teatrze Stajnia nie ma biletów, kto chce przynosi ze sobą coś na ząb i ciepły koc, bo “fotele” stoją na pachnącej naturalnej trawie. Słychać gdzieś czasami poszczekiwanie psa, albo trzeba odgonić natrętnego komara, który przylatuje tutaj pożywić się znad płynącego w pobliżu Świdra. Wokół cisza, taka jaką w miastach kupuje się nagraną na płyty relaksacyjne. A na ogromnym “suficie” błyszczą gwiazdy , bo dach jest dopiero w planach. Myślę, że będzie ogromny, bo na widowni jest zwykle ze 400 osób.
Do teatru prowadzi wąska droga porośnięta z obu stron gęstą soczystą zielenią, dlatego co kilka metrów stoi tam młodzież i kieruje przyjeżdżających w odpowiednią stronę. Nie chciałabym żeby to się zmieniło , bo stanowi dodatkową atrakcję. Tworzy to wyjątkowy klimat.
Kto pierwszy ten zajmuje lepsze miejsce. Tym razem byłam trochę za późno.
A na zdjęciu niżej aktorzy i twórczyni sztuki Antonina Anna Pałasińska po zakończonym spektaklu.
Jest bardzo późno, a jak trochę jeszcze posiedzę przy komputerze, to będę musiała napisać, że jest bardzo wcześnie. Dlatego chcę zdążyć przed północą. Taka relacja w fotograficznym skrócie z kolejnego cyklicznego spotkania jakie odbyło się w Domu Parafialnym przy kościele w Józefowie.
Z aparatem prawie się nie rozstaję. Tutaj zdjęcia robiliśmy wspólnie z mężem. Zresztą, zwykle tak jest.
Organizatorem tych ekscytujących spotkań jest Fundacja Gargano, którą prowadzi zaprzyjaźniona ze mną poetka Iwona Świerkula. Jej córka Joanna zajmuje się konferansjerką.
Dzisiejszy wykład o Hiszpanii zaprezentowała dr Małgorzata Marzoch, w który wplatany był ekspresyjny taniec flamenco w wykonaniu Nadii Mazur.
Dzisiaj wszystko było w kolorach flamenco. Goście w czerwono-czarnych ubraniach i w takich samych barwach dekoracje pomieszczeń i dorodne róże, a w poczęstunku hiszpańskie smaki.
Były wiersze hiszpańskich poetów w aktorskiej interpretacji,
kompozycje muzyczne wykonane na gitarze,
nauka tańca flamenco i miłe rozmowy przy kawie po zakończeniu programu.
Jak zwykle wszystko przygotowane z klasą i dopracowane ze szczegółami. Ksiądz proboszcz serdeczny , otwarty na spotkania i chyba szczęśliwy, że te ekskluzywne pomieszczenia są w pełni wykorzystane i służą takim celom.