Jeszcze jeden obraz jesiennych słoneczników. Namalowałam ich sporo, bo przynoszą radość i spokój, który dzisiaj jest nam szczególnie potrzebny. Putin zaczepia jak kot myszkę na przemian różne kraje i obserwuje co z tego wyniknie. Na ile sobie może pozwolić, jak w przypadku Krymu czy Ukrainy. Wszyscy mamy świadomość, że jeśli się coś zacznie, to będzie koniec. on też wie, ale ma się gdzie schować i przeczekać nawet bardzo długo. No… miałam nie politykować, więc – słoneczniki. Bukiet malowałam z natury na kartonie suchymi pastelami. Lubię pastele, choć ciągle muszę myć ręce. Rozcieram farby palcami. Wspaniałe uczucie.
Robi się jesiennie. Z dnia na dzień, przez jedną noc lato zamieniło się w jesień. Rude liście, rude kasztany i ja prawie ruda. Słońce przenika włosy, przenika splątane gałęzie. Jeszcze wczoraj odprężałam ciało w gorących promieniach. Lubię poczuć jak cała pulsuję ciepłem. W każdym milimetrze ciała krew nabiera prędkości, rozszerza się i drży, odżywia mnie. Jeszcze łapię to ciepło, robię zapasy na zimę. Czy słońce może zniknąć, wypalić się ? Tak przypuszcza nauka… ale to jeszcze nie teraz, nie jutro, jeszcze nie…
Maluję słoneczniki, bo one są jak słońce. Pastele pozwalają zatrzymać lekkość obrazu, ciepło… ale ten obrazek to jeszcze farby akrylowe.
SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie
Strona wykorzystuje pliki cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Więcej informacji