ŚWIDERMAJER – kicz. Wystawa w Muzeum Ziemi Otwockiej

IMG_0024fot. Anna Kulesz

Dzisiaj o 20.00 w Muzeum Ziemi Otwockiej odbyło się uroczyste otwarcie  wystawy fotograficznej “Świdermajer-kicz”, która rozpoczęła  V Festiwal Świdermajer Gości przywitał Sebastian Rakowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Otwocka i kustosz tegoż muzeum, który  pełni obecnie również funkcję dyrektora Otwockiego Centrum Kultury i jego zastępca Tomasz Kapusta. Wybrałam się tam ze znaną poetką otwocką, Marysią Kościuszko. To moja “bliźniaczka”. Urodziłyśmy się tego samego dnia i chyba wrażliwość na sztukę mamy podobną.

IMG_0016fot. W. Kulesz

Wcześniejsze przybycie pozwoliło nam obejrzeć wszystko dokładnie. W głębi za nami na ścianie , portret  Stanisławy Czaplickiej (1875-1966), która założyła i prowadziła jedno z pierwszych sanatoriów przeciwgruźliczych w Otwocku. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku można ją było jeszcze spotkać spacerującą uliczkami miasta. Cała w czerni zachwycała jasnością i gładkością lica.

IMG_0020

 Była nawet chwila, żeby porozmawiać z gospodarzem wieczoru. Muszę przyznać, że muzeum rozwija się doskonale i działa bardzo prężnie pod kierownictwem pana Sebastiana.

IMG_0035

IMG_0003fot. A. Kulesz

IMG_0004

Na konkurs “Świdermajery-kicz” przysłano  ponad sto prac. Jury wybrało dwadzieścia, ale więcej było chyba w fotografowanych obiektach zaniedbania i biedy  niż kiczu. Utrwaliłam tylko dwie prace.

IMG_0039

IMG_0030

DZIEŃ MATKI

To taki trochę pokręcony dzień; radość że się matką jest i smutek, że Matki już się nie ma.

Rano położyłam na Jej grobie czerwoną różę i zapaliłam znicz.

IMG_4941

akryl na płycie – Anna Kulesz

Od śmierci Mamy minęło siedemnaście lat. Niech Jej Bóg da wieczną szczęśliwość. Była wspaniałym człowiekiem. Czuła, bezgranicznie dobra, cicha i romantyczna. Wyrozumiała dla innych, krytyczna i wymagająca wobec siebie. Cierpliwa, przygarniała do swojego serca wszystkich nie oczekując niczego w zamian. Uczyła nas tolerancji dla wszelkiej inności i szacunku do drugiego człowieka. Śpiewała nam, opowiadała o historii Polski, dziejach rodziny (“Kto nie wie skąd przychodzi i komu siebie zawdzięcza, ten nie odkryje tez, dokąd powinien iść” – Franz Kampfhaus) i o wojnie. Godzinami siedziałam zasłuchana jak czytała moje ulubione książki, albo razem rysowałyśmy kolorowe obrazki. Nauczyła mnie szyć, gotować i tańczyć walca, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Od niej wiem jakie zioła stosować na jakie dolegliwości i wiedzę tę przekazuję swoim dzieciom, żeby nie dały zdominować się przez  chemiczne leki, bo “Graviora quaedam sunt remedia periculis”.

skanowanie0057

Była bardzo skromna, nie nosiła biżuterii, nie malowała się, ale błyszczała dobrocią,  a Jej śmiech i humor udzielał się wszystkim wokół . Pewnie dzięki Niej potrafię teraz patrzeć na siebie i wiele spraw ze zdrowym dystansem i postrzegać czasami świat jak w krzywym zwierciadle.  Szkoda Mamo, że już Cię z nami nie ma.

DZISIAJ

Rano wpadłam na pomysł, żeby zebrać wszystkie Mamy z najbliższej rodziny u siebie w ogrodzie. Zamiast świętować każda w swoim domu, można spotkać się razem i cieszyć wzajemną obecnością, dopóki jest nam to jeszcze  dane. Od pomysłu do czynu  droga u mnie zwykle krótka i zrobiło się spotkanie wielopokoleniowe co sprawiło wszystkim dużo radości. Najmłodszy uczestnik miał trzy,  najstarszy prawie dziewięćdziesiąt lat, a Mam uzbierało się siedem. Panowie wnieśli w to Święto nutkę słodyczy  ulubionymi przez nas ciastami z Cukierni Meryk. Całe spotkanie okazało się  strzałem w dziesiątkę. Pogoda wymarzona, kleszcz chyba nikomu nigdzie się nie wessał, humory doskonałe i dzień upłynął bardzo miło.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie