DAWNE KOLEJE

“Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha …”

Ten wiersz Juliana Tuwima znają chyba wszyscy, ale nie wszyscy pamiętają takie lokomotywy. Można je oglądać już tylko w muzeach.
IMG_4983

 Kilka lat temu najmłodsi w rodzinie poprosili o wycieczkę do Muzeum Kolejnictwa. Mam szczególny sentyment do tego miejsca, bo w budynku dawnego Dworca Warszawa – Główna, mieszkała przyjaciółka mojej mamy, u której zatrzymywałyśmy się w czasie przesiadki, jadąc z Bydgoszczy do Lublina. Obiad, albo kanapki i ciepła herbata wzmacniała nas przed dalszą podróżą, a niezwykle serdeczna i wesoła “ciocia” Marysia dodawała energii. Taszczyłyśmy ze sobą sztywne walizy, których boki wzmocnione, czy ozdobione  były drewnianymi listewkami przykręcanymi z zewnątrz, a  zamykało się je na metalowe  zamki – klamerki. Dzisiaj nie potrafię odgadnąć jak drobna kobietka , jaką była moja mama, dawała sobie radę z małym dzieckiem, torbami i tymi walizami jak kufry. W pociągach tłok był zwykle niemiłosierny, zdarzało się nawet, że wchodzono przez okna (tak! dzisiaj nie do uwierzenia), były awantury o źle wydane miejscówki, ale jak już się wszyscy usadowili, to  częstowano się  czym kto miał i zagadywano . Jedni spali zakrywając się płaszczami wiszącymi na wieszaku, inni ściągali buty uwalniając z nich zmęczone stopy i opierając je czasami na przeciwległej ławce 🙂 Nie pamiętam, żeby czytano, ale pamiętam, że zdecydowana większość spędzała podróż na rozmowach. Opowiadano o sobie o swoich kłopotach. Dzisiaj nazywa się to naruszaniem prywatności 🙂 W przedziałach wytwarzała się przyjazna atmosfera. Kiedy trochę podrosłam zdarzało się, że odbywałam podróż sama pod opieką wybranej przez rodzica  obcej osoby spośród podróżnych, którą proszono  o opiekę nade mną. O, ludzie!!! dzisiaj to chyba nie do pomyślenia. Na stacji docelowej oczywiście zawsze ktoś z rodziny  na mnie już czekał. Pociąg uważany był za miejsce bezpieczne, a ludzie za godnych zaufania. Bardzo lubiłam wsłuchiwać się w stukot kół, który natychmiast mnie usypiał, a w pamięci pozostał przeciągły gwizd  pociągu i zapach siwo – białego dymu wyrzucanego kłębami z komina lokomotywy.

IMG_0025

A dzisiaj pojechaliśmy do Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie. Sporo tam chodzenia, ale można odpocząć na ławkach.

IMG_0071

Jest tutaj około 130 pojazdów, które kiedyś poruszały się trasami kolei wąskotorowych.

IMG_0077

Pociągi niezmiennie kojarzą się z pożegnaniami i powitaniami.

IMG_0045

IMG_0093

O, w dyżurce nie ma komputera…

IMG_0101

ECHA ŚDM

Wczoraj dowiedziałam się, że zostanie dzisiaj odprawiona msza św. w intencji sześćdziesięciu pielgrzymów z Ghany, którzy wracają z Krakowa, a którzy spędzili wcześniej pięć dni w moim mieście goszczeni w prywatnych domach. Nie przypuszczałam, że będzie to dla mnie tak wzruszające spotkanie.

20160801_103253 drugie

Msza odprawiana była w języku polskim i angielskim na przemian przez naszych księży i ciemnoskórych, którym przewodniczył biskup.

20160801_102504 drugie

Pieśni  śpiewaliśmy oddzielnie w swoich językach, jak i modlitwy odmawiane jednocześnie.

20160801_095719

To było niesamowite wrażenie, różni ludzie z różnych stron świata, zjednoczeni we wspólnej modlitwie. Ja miałam kłopot ze zrobieniem dobrego zdjęcia, bo tak ciemna  karnacja nie uwidacznia na fotografiach rysów twarzy. Telefonem trudno dobrać odpowiednie parametry.

Pielgrzymi bardzo dziękowali za okazywane serce i wspaniałą opiekę, którą otoczyły ich polskie rodziny. Podkreślali wartość nawiązanych przyjaźni , serdeczność Polaków i nadzieję , że coś się dopiero zaczyna, a nie kończy. Wszyscy razem odśpiewaliśmy hymn ŚDM, a po mszy biskup zaprosił do wspólnego zdjęcia na schody kościoła.

20160801_110313

Mnie tu niestety nie ma, bo robiłam zdjęcie 🙂

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY

Papież Franciszek odleciał. Uffff… teraz dopiero odetchnęłam i teraz  przyznam się jak wielki był we mnie niepokój. Po tragicznych wydarzeniach za naszą zachodnią granicą tuż przed ŚDM, byłam pełna obaw czy życie uczestników i papieża będzie w pełni bezpieczne. Udało się.

Trudno mi wyrazić zachwyt i uznanie dla organizatorów, ochrony, wolontariuszy i wszystkich, którzy zajmowali się przygotowaniem Zjazdu. To ogromny wysiłek i zaangażowanie. Zachwyciła mnie i niesamowicie zaskoczyła nadzwyczajna  oprawa artystyczna i perfekcyjne dopracowanie wszystkiego. Jako Polska spisaliśmy się na medal i nie potrafię opisać swojego wielkiego dla wszystkich uznania. Choć niezmiennie mam w sercu polskiego Papieża (to mój największy autorytet), to obecny  jest prawie na równi z Nim. Mądre słowa, piękna nauka miłości do bliźniego, miłosierdzia i kultury trafiły chyba do wszystkich. To Wielki Człowiek i wspaniali młodzi ludzie z całego świata. Kiedy patrzyłam na ten barwny tłum w kolorach niebiesko-czerwono-żółto-zielonych podczas relacji telewizyjnych, to miałam wrażenie, że tak wyglądają Rajskie Łąki, pełne radości, porozumienia i serdeczności. Oby to, co przeżyli młodzi i czego się nauczyli w ciągu tych kilku dni, zaowocowało kiedyś w relacjach miedzy wszystkimi narodami.

Kiedy ja byłam nastolatką, nie  przypuszczałam , że nastanie taki czas swobody i  że tak się może diametralnie zmienić kraj w ciągu kilkudziesięciu lat. Znam z przeszłych  czasów przypadki, że zrywano dzieciom z szyi medaliki w domach dziecka,  pamiętam że wyjeżdżano na daleką wieś, żeby ochrzcić dziecko, bo kontakt z kościołem spowodowałby utratę pracy. Pamiętam też ogromne napięcie i niepokój jakie towarzyszyły pierwszej wizycie Ojca Świętego Jana Pawła II w roku 1979 w Polsce. Wszelkie przejawy religijności były zwalczane i tępione, ale ludzie i tak robili swoje. Wcale nie chodzi o to, żeby wszyscy wierzyli, ale o wzajemny szacunek, kulturę i zrozumienie drugiego człowieka.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie