Sny, to ważna część mojego życia. Bywają zapowiedzią czegoś, ostrzeżeniem, albo wyrzucam je z pamięci tuż po przebudzeniu, bo są zlepkiem zapisanych przez podświadomość, doznawanych w ciągu dnia, emocji. Takie są moje wnioski po wieloletniej analizie. Tak, wieloletniej, bo zainteresowały mnie dawno temu dość sensowną treścią i barwami. Śnię zawsze kolorowo i bawi mnie, zaskakująca w nich zmiana sytuacji, niebanalne ubrania i przestrzeń która jest połączeniem realizmu z elementami fantazji. Byłam bardzo ciekawa co myślał na temat snów Sigmund Freud i nie tylko nabyłam jego książkę, ale zaglądam do niej dość często. Natomiast senniki okazały się prawie bezużyteczne, bo są zbyt ogólnikowe. Interpretację każdy musi sam wypracować.
Dla mnie bardzo często sny są inspiracją do tworzenia. Tak powstał wiersz i do niego obrazek, który stworzyłam komputerowo przetwarzając dwa namalowane wcześniej.
Z cyklu SNY
Anna Kulesz wrzesień 2015
sen pierwszy
w atramentowej głębi
zatrzaskuję powieki jak bursztynowe wieko skrzyni
pełnej skarbów minionego dnia
Morfeusz zaprasza do wędrówki w podświadomość
przywołując postacie z przeszłości
obrazy przenikają się i nakładają
w mlecznej nieostrości
jak na obrazach Chagalla
tworząc nierealne kształty
ekspresyjną zielenią i czerwienią podsycane
słychać urywane rozmowy, śmiech i szepty
twarze przybliżają się i oddalają,
by po chwili zniknąć w zawirowanej przestrzeni
która szarpie mnie i huczy w uszach
jak dzwony złotogłowej cerkwi
otwieram oczy… świta.