Archiwa tagu: Renata Kozerska

SŁOWIANKA BARTŁOMIEJ WAGNER

SŁOWIANKA autorstwa Bartłomieja Wagnera, to opowieść z ilustracjami Anny Kulesz, czyli moimi, wydana przez wydawnictwo ACAD, to awanturniczo-podróżnicza powieść , która  ma początek w Imperium Rzymskim, osnuta na prawdziwych wydarzeniach historycznych, ale  z grupą fikcyjnych bohaterów.

 Opisuje ich ucieczkę z Jerozolimy z królestwa mrocznego Herodowego terroru do krainy, gdzie ich dom. Wędrówka połączona z perypetiami, jakie ich spotykają , bogata w pirackie potyczki na morzu, podróż szlakiem bursztynowym przez nieprzeniknione puszcze i bory, ale też w opisy warzenia piwa, czy transakcji handlowych. Wszystko to z dużą dozą humoru. Powieść opowiada o przemianie złych ludzi w dobrych, o mocy Natury, o wielkości Słowian. Dreszczyk emocji wyzwalają spotkania z dzikimi zwierzętami i opis igrzysk w Circus Maximus.

Książka napisana językiem stylizowanym na archaiczny z nielicznymi zwrotami zapożyczonymi z innych języków słowiańskich, by zaakcentować inność epoki od naszej.

Przeznaczona jest dla czytelnika w wieku od 12 lat do późnej starości, a polecana szczególnie młodzieży, która dopiero poznaje historię.

Akcja dzieje się dokładnie od 4 roku BC, czyli od śmierci Heroda, do około 1 roku BC, a właściwie do późnej jesieni 2 roku BC.

Przez jakiś czas książka była dostępna w Księgarni Naukowej przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, ale nabyło ją dużo osób od nas prywatnie, albo otrzymali ją w prezencie.

Przedsłowie napisał poeta Zdzisław Łączkowski, a wstęp od nas, autorów. Kiedy czytam ten tekst po trzynastu latach, przychodzi refleksja, że dzisiaj jest on bardzo aktualny.

Od autorów.

Czasy były dawne i mroczne.  Świat, opanowany od wielu stuleci przez cywilizację i kulturę starożytnego Rzymu, przenikała idea augustiańskiego pokoju.  Pojął mądry cesarz i naród, iż unikając wojny buduje się dobrobyt i wygodnie się żyje.  Zrozumiał, że jednocząc społeczności w jeden wielki twór, a przy tym nie pozbawiając plemion ich etnicznych korzeni, utworzyć można wielkie i potężne mocarstwo.  Silne ekonomicznie społeczeństwo owocuje szybko rozwijającą się kulturą, sztuką, technologią we wszelkich dziedzinach, lepszymi warunkami życia wszystkich klas i społecznych grup.

   Jednak jeśli nieopatrznie przeoczyć zagrożenia wynikające z konsumpcji, życie bez napięć pociągać może za sobą wypaczenia godzące w Naturę.  Albowiem człowiek dobrze sytuowany ulega nierzadko pokusie zapomnienia, że jest Jej częścią, a przecież nie panem, czy właścicielem.

   Odejście od Natury zawsze się mści. Różnie zwiemy owo nieuniknione zjawisko, a to zemstą losu, karą bogów, piekłem, pechem, brakiem szczęścia.  A wszak jest to prosta konsekwencja poszukiwania innych sposobów życia, niż te, które Natura nam przeznaczyła.  Nie potrafimy tego zrozumieć, mimo, że daje nam Ona proroków rozmaitych, mędrców, a nawet Mesjasza.  Karzemy się sami, indywidualnie i zbiorowo.  Padają cywilizacje, dając miejsce nieszczęściu, zarazie, wojnom, plagom, nędzy, niezgodzie, zbrodni, nienawiści, pogardzie.  Ileż setek czy tysięcy lat musi upłynąć, aby mozolnie i kosztem wielu ofiar, wyrzeczeń, błagając Naturę o zmiłowanie, stworzyć następny system, w którym można przetrwać w miarę godnie.  I znów rozpuszczeni czasami sytymi, sprzeniewierzamy sie ustalonemu Porządkowi, i znowu w krótkim czasie niszczymy, cośmy zbudowali.

   Na północ od wszystkiego, gdzie, jak się mniema, po lasach smoki najróżnistsze, dzikie byki garbate, niedźwiedzie białe, żyje liczny i mocarny lud, któremu niestraszne są upadki jakże marnego świata.  Zjednoczony jest mową, Słowem, ideą, a mieszka w korzeniach Drzewa Życia, w którego koronie przebywają bogowie. Rządzi się sam, bez monarchów, pretorian, policji, a za naczelną władzę ma Wiecz.  Wiecz jest to zbór najświatlejszych, odpowiedzialnych ludzi, którzy czynnie współuczestniczą w życiu całej społeczności poprzez tworzenie dóbr rozmaitych dla użytku wszystkich.  Są to kmiecie, mądrze uprawiający ziemię, dymarze wytwarzający stal, metal, który przemienił epoki, kowale wyrabiający użyteczne i piękne przedmioty, budowniczy, którzy stawiają miasta ze skrzyń drewnianych wypełnionych matką ziemią, pieśniarze, którzy dbają, by Słowo piękne trwało wiecznie, wiedźmy zajmujące się zdrowiem ludzi i żywiny.  Od Słowa plemię owo przyjęło swe miano.  Zwie się zatem Słowianami.

   Liczni historycy i propagandziści czynią wszystko, by skazać Słowian na nigdynieistnienie.  Aby przyszłe pokolenia nigdy nie wiedziały, iż kiedyś istniał naród, który starożytną cywilizację toczoną przez robaka zepsucia, jednym ciosem miecza ze stali kutej obrócił w perzynę.  A to zapewne z powodu ich obawy, aby obecna cywilizacja nie podzieliła losu tamtej.  Za późno!  Współczesność skazana już jest na wymarcie.  A pozostaną tylko ci, którzy twardo stoją z Naturą.

   Tymi ludźmi jesteśmy my, Słowianie i ludy z nami spokrewnieni, jak Bałtowie, czy Ugrofini.  Świat chce nas genetycznie wymieszać w tyglu ze wszelkimi rasami świata, by powstało monstrum, niczym Homo Americanus.  Aby powstało neohomo, w którym przelewają się biologiczne cechy ludów obcych sobie wzajemnie.

   Ale uwaga.  Z Naturą się nie wygrywa.  Zanim chora idea władców tego świata ziści się, człowieczeństwo może zakończyć chwalebny okres swego istnienia i dać miejsce doskonalszym gatunkom, poczciwszym, takim, którym nie w głowie ulepszanie świata.  Cassus Atlantydy nie jest jedynym ostrzeżeniem danym nam przez Najwyższą Siłę.

   Opowiedzmy historię, która mogła się zdarzyć w momencie największego rozkwitu Rzymu.

Dodam jeszcze kilka informacji związanych z promocją „Słowianki ”. Nieoficjalnie i bez udziału Autora Bartłomieja, odbyła się  11 maja 2012 w Klubie Batory OSM w Otwocku, podczas mojego wernisażu malarskiego, na który przybyło bardzo dużo osób.

przyjaciele, rodzina

znajomi i nieznajomi, ale zainteresowani wydarzeniem.

Wydawca Mirosław Przywózki zdążył dostarczyć „jeszcze ciepłe” egzemplarze, przed końcem spotkania.  To było bardzo, bardzo miłe, jak i cała współpraca wydawnicza z ACAD-em. Szczególnie doświadczyła tego moja Córka Sylwia Kopecka, która pracowała nad składem i przygotowaniem książki do druku. Wtedy poznałam jak czasochłonna i pracochłonna jest taka realizacja.

Na drugie spotkanie poprzedzające promocję „Słowianki” zaproszono nas 26.10 2012 do UTW w DK Zacisze, gdzie byliśmy już oboje.

Uroczysta promocja odbyła się dwa dni później 28.10.2012 w Salonie Literackim w Wesołej u Renaty Kozerskiej. Autor przybył z USA do Polski specjalnie na te dwie okazje.

Kilka osób czytało fragmenty powieści, a poetka Maria Kościuszko prowadziła spotkanie. Włączył się też aktywnie poeta Jerzy Hyska. Bardzo serdeczny i zawsze pomocny.

Spotkanie  wzbogacone występem wokalnym Magdy Jurusz i Eweliny Koc. Na pianinie akompaniował doskonały muzyk i fantastyczna osoba, profesor Aleksander Żukowski, a Bogumił Wtorkiewicz plastyk, karykaturzysta, projektant mody awangardowej, satyryk i poeta, opisał całe wydarzenie w Kronice Salonu.

Cudowne to było spotkanie, pełne serdeczności, humoru i dobrych emocji.

Jak książka powstawała, jak pracowaliśmy ze sobą przez Ocean, jak zaczęła się moja przygoda z ilustrowaniem? O tym jest na blogu w ZAKŁDCE KSIĄŻKI Z DEDYKACJĄ.

A co mnie skłania do powrotu do SŁOWIANKI? Dużo jest powodów. Oprócz bardzo miłych komentarzy, na które trafiam często przypadkiem, oprócz zapytań czy jeszcze dysponuję egzemplarzem, to po prostu sentyment do ciekawej i ładnie wydanej książki z wieloma ilustracjami.

i kolejny, który bardzo lubię

POEZJA W WESOŁYM SALONIE

W ArtSalonie (taka była dawna nazwa) w Wesołej, pojawiłam się pierwszy raz chyba w 2010 roku. Salon pękał w szwach, było kilka prezentacji. Opowiadałam wtedy o swoich obrazach. A po kilku latach odbyła się w tym miejscu promocja Słowianki Bartłomieja Wagnera,  której jestem współautorką za sprawą ilustracji. A przed pandemią wystąpiłam z grupą teatralno-muzyczną „Scena 50+” z naszym programem autorskim „Kawiarniana atmosferka”.

Wiele razy bywałam tu też jako gość na różnych tematycznych wydarzeniach, aż do wczoraj, czyli do niedzieli 27 kwietnia, kiedy miałam ogromną   przyjemność przeczytać uczestnikom spotkania, swoje wiersze.

Jestem wdzięczna Renacie Kozerskiej, Gospodyni Salonu,  za zaproszenie. Jej energia, ciepło i serdeczność kumuluje się w uczestnikach spotkań na długi czas i inspiruje do artystycznych działań. Jeszcze tak niedawno każde spotkanie rozpoczynało się hymnem Salonu napisanym przez  Iwonę Buczkowską z muzyką, nieżyjącego już, profesora Żukowskiego, który akompaniował na pianinie  na każdym spotkaniu. Zawsze było fantastycznie. I tak jest do dzisiaj.

Wszyscy, którzy byli wczoraj,  sprawili mi ogromną radość i przyjemność, bo klimat tworzą ludzie, co zawsze podkreślam. Na zakończenie ścianka i rozmowy przy stole.

WIECZÓR TATARSKI

Jak każdego miesiąca w jedną z niedziel, tak i 14 kwietnia, odbył się  pełen wrażeń, wieczór literacki w Wesołym Salonie w Wesołej. Tym razem były to opowieści i ciekawostki historyczne o Tatarach, które przedstawił niezwykle interesująco Krzysztof Jabłonka;

historyk, w latach 1997-2000 konsul RP w Moskwie, Charkowie i Grodnie, autor licznych publikacji, m.in. książki „Wielkie bitwy Polaków”. Uczestnik kilkunastu wypraw na Wschód i Syberię. Prowadzi pogadanki historyczne o powstaniach w Radiu Wnet, a niezwykły dar przekazywania, nawet trudnych tematów, zjednuje mu i powiększa grono sympatyków.

Ubarwieniem wieczoru były piękne pieśni rosyjskie, które swoim wschodnim oryginalnym głosem wyśpiewała Gulnara Ciechanowska-Jabłonka, żona profesora  pochodząca z Tomska na Syberii.

Akompaniował jej Andrzej Maciejczak, nasz kolega, opiekun grupy literacko-muzycznej SCENA 50+ .

Nad wszystkim czuwała, zawsze pełna humoru i dobrej energii, właścicielka Salonu, Renata Kozerska. Po spotkaniu, jak zwykle, zaprosiła swoich gości na poczęstunek, który wabił wszystkich aromatycznymi zapachami jeszcze w czasie trwania prelekcji.

I na koniec fotki na „ściance” z uczestnikami wieczoru.