ANNA KULESZ lubię pisać

Lubię pisać, lubię czytać, lubię układać, segregować, analizować. Tak, taka jestem od urodzenia. Niby poukładana, ale nuży mnie przesadna dokładność. Jednak co jakiś czas oglądam i przekładam książki. I z tego przekładania wyszła mi magiczna liczba 21. Posiadam dwadzieścia jeden książek w których mam swój udział. Są to wiersze, proza, obrazki. Na przekątnych tego zestawu ułożyły się, bo tego nie planowałam, te, które mają moje ilustracje na okładkach.  Wśród nich, w pełni autorska, jest tylko jedna. Spokojnie, to mi wystarcza.

GRANICA

Otóż JEST. GRANICA dotarła do prawie stu odbiorców. Tyle osób wzięło udział w utworzeniu Międzynarodowej Antologii SAP pod redakcją prezes SAP Wandy Dusi Stańczak. Jak widać z wpisów na FB, wszyscy bardzo się cieszą z udziału w tym projekcie.

Trochę szkoda, że w obfitości treści zniknęły grafiki Renaty Cygan. Papier matowy też zmniejszył efekt, ale zapewne dobry papier podniósłby koszt wydruku.

Każdy autor wybierał dowolną formę udziału. Ja przekazałam dwa wiersze i opowiadanie, które wklejam

Współpraca przez ocean

Przez portal Nasza Klasa nawiązałam kontakt z połową klasy ze szkoły średniej. Okazało się, że jeden z kolegów, który od czterdziestu lat mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych, oprócz pracy zawodowej, pisze też profesjonalne artykuły na temat technologii żywności, produkcji piwa (rodzinna tradycja), a także inne w zależności od zamówień i współpracuje
z redakcją Polish News.

Dla mnie jednak większą niespodzianką okazała się jego książka, którą właśnie kończył,
a jej roboczą wersję otrzymałam drogą elektroniczną do przeczytania. Wywiązała się między nami mailowa wymiana spostrzeżeń i dyskusja, w wyniku której autor zaproponował mi współpracę i zilustrowanie swojej opowieści. Decyzja trudna, bo tematyka odległa od tego co malowałam do tej pory. Czy potrafię przenieść się w klimat czasów dwa tysiące lat wstecz? Jak wtedy ubierali się ludzie? Czym się otaczali? Jaką wybrać technikę? Pytania, pytania… Robiłam szkice rysunków, wysyłałam do autora. Mimo tysięcy kilometrów jakie nas dzielą, współpraca nabierała tempa i układała się pomyślnie zwieńczona w efekcie wydaniem naszej wspólnej książki. I nagle czegoś zabrakło. Puste dni bez książkowych przyjaciół, z którymi się zżyłam, więc namówiłam Bartłomieja do kontynuowania przygód zaprzyjaźnionej grupy Słowian. Teraz tworzyliśmy fabułę razem, co dawało mi możliwość wpływania na losy bohaterów. Zrobiliśmy szkic kolejnych etapów akcji i… do roboty.

Pracowaliśmy przez ocean, przez granice konsultując się w niezliczonej ilości e-maili. Fotografowałam swoje projekty, wrzucałam do komputera i przesyłałam pocztą czekając na decyzję autora. Natomiast ja otrzymywałam kolejne fragmenty opowieści do przedyskutowania. Bywało, że mieliśmy odmienne zdanie odnośnie treści czy grafiki. Trwały spory, burzliwa polemika i wygrywał mocniejszy. Argument, oczywiście…

Dzieliły nas granice, ocean i tysiące kilometrów, ale takie tworzenie na odległość dodawało emocji, bawiło, intrygowało. Jeśli łączy ludzi jakiś ciekawy cel, to wszelkie trudności nie mają znaczenia.

Im dłużej współpracowaliśmy, tym więcej pojawiało się pomysłów. Nie dało się ich wszystkich zmieścić w objętości jaką w założeniu miała mieć książka.

Opisaliśmy przyjaźń i przygody z dzikimi zwierzętami, zbójeckie i pirackie potyczki naszych bohaterów podczas wędrówki szlakiem bursztynowym, przedzieranie się przez puszcze i bory. Opisy przyrody przeplatane pełnymi grozy sytuacjami, albo zabawnymi scenami. Prowadziliśmy naszych przyjaciół trudnymi drogami od królestwa mrocznego Herodowego
terroru, aż do Krainy, do Wistlicy, gdzie ich dom. Choć jest tu wiele postaci fikcyjnych i przygody wymyślone, to osadzone są w konkretnych wydarzeniach jakie zanotowała historia. Zdarzeniach mało znanych, które dokładnie analizował autor planując kolejne etapy wędrówki i osadzając je w konkretnych miejscach na mapie.

Mój entuzjazm i zaangażowanie w akcję opowieści udzielił się rodzinie. Do współpracy włączyła się moja córka i przygotowała całość do druku. Wydawca też okazał się bardzo nam przychylny.

Na promocję książki autor przybył do Polski specjalnie. O ile tworzyć można na ogromną odległość przez granice, góry i oceany bez udziału autora, to spotkania autorskie bez jego obecności nie mają sensu. Ale  jedno jest pewne, że dla pisania nie istnieją granice.

GRANICA ANTOLOGIA SAP

Powstała kolejna międzynarodowa antologia. Mnóstwo osób czeka niecierpliwie, żeby wziąć do ręki tę książkę. Tak, ja też na nią czekam. Dostałam zawiadomienie z wydawnictwa Bogusława Lindy, że kurier dzisiaj dostarczy zmówione egzemplarze. Ogromna dla mnie przyjemność mieć w tej antologii swój tekst. Ciekawa jestem tez bardzo o czym napisali inni współautorzy i które grafiki Renaty Cygan zostały włączone. Wszystkie są ciekawe, ale może obok mojego tekstu będzie ta

albo ta…

Mam wrażenie, że one najbardziej współgrają z tekstem, ale… może będzie to coś zupełnie innego… Czekam.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie