Wspaniale, gdy tężnia solankowa jest na wyciągnięcie ręki. Dawno temu jeździłam z rodzicami do Ciechocinka, żeby podreperować odporność, a teraz wystarczy spacer, żeby dojść i skorzystać z solankowej inhalacji. To leczniczy aerozol bogaty w jod, brom, wapń, magnez, potas, żelazo i sód. Szczególnie polecany przy częstych infekcjach górnych dróg oddechowych, nadciśnieniu, niedoczynności tarczycy, a nawet dla tych, którzy pracują głosem.
Dzisiaj byłam pierwszy raz i czuję się doskonale, ale żeby osiągnąć dobre efekty potrzebna mobilizacja. Myślę, że nie będzie trudno. Połączę codzienny spacer z czytaniem przy tężni. Lubię wykorzystywać czas do cna.
Jedynym człowiekiem na świecie, który kocha całkiem bezinteresownie jest MATKA. Dla swojej napisałam kiedyś taki wiersz
Mamie
mała buteleczka Soir de Paris na toaletce bez trudu dawała ukryć się w dłoni
oglądałam ją wiele razy
przez kobaltowe szkło patrzyłam na słońce zapach fiołków przenosił mnie w świat marzeń
mały koreczek trudno było wyjąć tylko tobie się to udawało przed wyjściem do teatru wtedy mieszkanie napełniało się słodko-gorzką wonią fiołków
cieszyłam się że po powrocie opowiesz mi o sztuce ale przykro mi było że zostaję połykane łzy miały smak fiołkowej goryczki stłumionej słodkim całusem na dobranoc
mały flakonik ciągle przypomina tamte wieczory zapach fiołków pozostał w nim do dzisiaj
Zbliża się ważny dla wszystkich dzień. 26 maja obchodzą chyba wszyscy. Jedni hucznie, inni kameralnie rodzinnie, albo tylko wspominając, bo rodzice nie żyją wiecznie. W takich dniach wraca się do zdjęć, do pamiątek i bywa, że trafiamy na coś o czym się zapomniało. I mnie się tak przydarzyło. Buszowałam niedawno w swojej domowej bibliotece wyszukując wierszy na spotkanie.
Są książki do których zagląda się często, ale między nimi też takie, do których zajrzeć nie ma potrzeby przez długi czas. I właśnie wśród takich spotkała mnie ogromnie miła niespodzianka. Poezja Jana Brzękowskiego sprzed pół wieku z dedykacją dla mnie od Mamy, która nie żyje od ponad dwudziestu lat.
Mama kochała poezję, zapraszała swoje koleżanki poetki, słuchała ich wierszy. I mnie czytała odkąd sięgam pamięcią. Jedną z pierwszych czytanych mi książek był Wybór Wierszy Adama Mickiewicza. Świteź i Powrót taty znałam na pamięć w wieku pięciu lat.
Wiem, że intencją dedykacji w tomiku Jana Brzękowskiego było zachęcenie mnie do rozwijania się poetycko. Marzenie Mamy spełniło się.
Dzisiaj jestem o krok od wydania swoich wierszy. Szkoda, że nie mogę tego świętować z osobą, która jako jedyna, nieustannie dopingowała mnie do pielęgnowania wszystkich zdolności artystycznych, również do pisania wierszy.
Lata mijały, życie pędziło i dzisiajnie mogę nawet powiedzieć “Mamo, dziękuję Ci”.
SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie
Strona wykorzystuje pliki cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Więcej informacji