ANNA KULESZ OBRAZY

W tym zestawie są wszystkie pory roku na moich obrazach. Codzienność podsuwa tematy. Można wybrać motyw do wiersza, felietonu, albo po prostu zrobić zdjęcie. Życie pędzi, umykają zdarzenia, piękne chwile i jeśli nie zatrzymamy ich w jakiejkolwiek formie, to znikają bezpowrotnie. Piszę pamiętniki niemalże przez całe swoje życie i zdarza się, że czytając dawne wpisy, mam wrażenie, że pisał to ktoś inny, bo niektórych faktów w ogóle nie pamiętam. Mózg działa wybiórczo, dba o to, żebyśmy go nie zaśmiecali, ale niektóre drobne sytuacje warte są przypomnienia.

Teraz utrwalam barwy jesieni. Nie muszę ich wyszukiwać, wystarczy zatrzymać się na ulicy idąc po zakupy. Tyle jest piękna wokół. Za dwa dni nie będzie już tych bordowych liści.

W doniczkach jeszcze ciągle kwitną pelargonie, choć nawet ich nie podlewam. Ponieważ wykazują tak dużą odporność, jutro to zrobię. Niech trwają do pierwszych mrozów.

ANNA JANKO PRZEGLĄDARKA felietony poufałe

PRZEGLĄDARKA  felietony poufałe Anna Janko

Dostałam tę książkę  do przejrzenia  przypadkiem.Po pierwszym felietonie uznałam, że nie dla mnie, ale na drugi dzień wybrałam ze środka na chybił trafił, żeby swoje pierwsze wrażenie potwierdzić, albo mu zaprzeczyć, no i poszło… to książka, od której nie można się  oderwać. Jedna z niewielu, które określam jako rewelacyjne. Felietony dają możliwość przedstawienia  tematu w krótkiej formie.  Ten rodzaj lektury lubię najbardziej, a tu dodatkowo zachwyca lekki styl pisania i bardzo dobra polszczyzna. W takich przypadkach rozkoszuję sie czytaniem.  Jest dużo humoru i ogromna wiedza, ale są też felietony pełne bólu, poruszają tematy mało popularne. Zmuszają do refleksji, zastanowienia się. Dużo jest informacji z różnych dziedzin.  Nie ma ogólników. Mocą piszącego jest jego szczerość, a tutaj jej nie brakuje.

Dla mnie dodatkowym atutem jest  forma wydania. Kredowy papier jak jedwab, a  opierając okładkę na ręku podczas czytania ma sie ciągły kontakt z wytłoczonym na niej  nazwiskiem Autorki. Niby drobiazg, ale bardzo miły. 

ANNA KULESZ OBRAZY

Nie lubię pająków, ale mam świadomość, że sporo ich mieszka w moim domu. To nieuniknione, gdy wokół są drzewa, a okna ciągle otwarte, aż do jesieni. Dobrze, że nie widzę jak się wspinają po ścianach, czy szukają miejsca w niedostępnych dla mnie kątach mieszkania. Wędrują pewnie nocami, brrr… może i po kołdrze, chociaż wyczytałam, że unikają ludzi. Jednak dzisiaj siedząc przy komputerze wychwyciłam kątem oka jakąś ruchliwą czarną fasolę na krótkich nogach. Zerwałam się z łomotaniem serca, jak bicie dzwonu w pobliskim kościele przed mszą świętą i zamarłam w paraliżującym bezruchu z kapciem w ręku, bo fasola wtopiła się w ciemne wzory tureckiego dywanu. Czuję się dziwnie, bo może powędrowała do sypialni, gdzie i ja za chwilę się znajdę. Na spokojny sen chyba liczyć nie mogę, więc moje neurony nie zregenerują się odpowiednio. Wcale nie przekonują mnie argumenty, że pająk to symbol szczęścia i ochrony domu i, że zachęta do rozwijania twórczych umiejętności i kreatywności. Ale, ale… w poprzednim wpisie narzekałam na brak inspiracji. Podobno zwierzęta wyczuwają nastroje, więc może jednak to jakiś znak?

Jednak zanim się zdecyduje, żeby zasnąć z wizją wędrującej po pokoju czarnej fasoli, to zajmę wyobraźnię obrazkami. Jeden nawet jest z pajęczyną.

SNY MALOWANE czyli mój sposób na (do)życie